W sobotni wieczór, po 3 dniach wojny, katedra greckokatolicka we Wrocławiu wypełniła się ekumeniczną modlitwą chrześcijan o pokój na Ukrainie. Nabożeństwo prowadzone przez bp. Włodzimierza Juszczaka, ordynariusza eparchii wrocławsko-gdańskiej, zjednoczyło mieszkańców.
Ekumeniczna modlitwa wiernych różnych wyznań chrześcijańskich połączyła wrocławian i nie tylko. W greckokatolickiej katedrze św. Wincentego i św. Jakuba spotkali się biskupi, kapłani, siostry zakonne, klerycy, mieszkańcy miasta, a także władze województwa i Wrocławia.
- Śledzimy ten bolesny obraz zbrodniczej agresji. Protestujemy i sprzeciwiamy się jej. Taki precedens może wywołać efekt domina i zrujnować nie tylko ukraińskie państwo, ale wywrócić do góry nogami cały nasz świat, w którym dotąd czuliśmy się bezpiecznie - mówił bp Włodzimierz Juszczak OSBM. - Dzisiaj prawdopodobnie wielu z nas każdy nowy dzień nie zaczyna od znaku krzyża i porannej modlitwy, ale od sprawdzenia serwisów informacyjnych, aby dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja na froncie.
Podkreślił, że odczuwamy bezradność i narastający strach przed wojną, którą większość z nas zna tylko z podręczników, książek i filmów. Jednak ten realny konflikt wygląda inaczej niż ten ze szklanego ekranu.
- Nie mamy wpływu bezpośrednio, aby uspokoić sytuację na Ukrainie. Możemy tylko modlić się i obserwować, aż ci, którzy pociągają za sznurki, decydują o sprawach ważnych dla całego świata, opamiętają się, poczują się odpowiedzialni. Mamy nadzieję, że będą pamiętać, iż nie są wszechmocni ani bezkarni i ostatecznie będą musieli stanąć przed ludźmi i Boskim sądem - stwierdził ordynariusz eparchii wrocławsko-gdańskiej kościoła greckokatolickiego.
Przywołał słowa papieża Franciszka, który mówił niedawno, że wojna jest zawsze niszczeniem. Ojciec Święty zapewniał, że robi wszystko, aby wojna na Ukrainie została zakończona.
- Jako chrześcijanie nie pozostajemy całkowicie bezradni. Możemy i powinniśmy się modlić o pokój, za tych, którzy bronią granic swoich państw. Kościół zawsze modlił się o pokój - podkreślił bp Juszczak.
- Chciałbym zaapelować do przywódców politycznych, aby dokonali poważnego rachunku sumienia przed Bogiem, który chce, żebyśmy byli braćmi, a nie wrogami. Błagam wszystkie zaangażowane strony, by powstrzymały się od jakichkolwiek działań, które spowodowałyby jeszcze większe cierpienia ludzi - oświadczył kaznodzieja.
Zachęcał do postu w intencji do pokoju, ale także realnej pomocy ludziom, którzy uciekają ze swojej ojczyzny przed wojną.
- Czujemy się w obowiązku im pomóc, a można to zrobić przede wszystkim modlitwą i postem. Nie czekajmy do Środy Popielcowej, bo do tego czasu może zginąć bardzo wielu ludzi. Oprócz modlitwy wyrażajmy wszędzie i często swojego protestu na Ukrainie, dając do zrozumienia rządzącym w różnych krajach, że samo współczucie nie wystarczy Ukrainie w jej nierównej walce z Goliatem ze Wschodu. Powinni oni podjąć stosowne działania - opisywał bp Juszczak.
Apelował, by pamiętać o obrońcach ziem ukraińskich, ale też o poległych rosyjskich żołnierzach.
- Ginąć powinni ci, którzy ich wysyłają na tę bezsensowną wojnę, a nie oni - skwitował bp Juszczak.
Po nabożeństwie przyszedł czas na przemówienia.
- Nasza solidarność z narodem Ukraińskim w Polsce nie będzie polegała wyłącznie na wypowiadaniu słów. Chcemy wyjść potrzebującym z pomocą. Kościół ewangelicki we wszystkim parafiach odprawia modlitwę solidarnościowa. A diakonia naszego Kościoła, organizacja charytatywna, ogłosiła zbiórkę na rzecz Ukraińców, którzy przybędą do Polski. Obrazy z przejść granicznych zatrważają nas. Otwieramy drzwi naszych kościołów i sal parafialnych, dla wszystkich potrzebujących pomocy - mówił bp Ryszard Bogusz, biskup-senior diecezji wrocławskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP.
- Wierzymy, że Pan historii i Jego Matka nie zostawią nas w tej sytuacji. Nie opuszczą nikogo walczącego w słusznej sprawie. Ale zastanówmy się, czy to rzeczywiście tak gwałtownie się stało? Nie. Przez 20 lat pozwalano jednak przekraczać granice reżimowi, pozwalano łamać prawo. Pozwalano na nieograniczone, niesprawiedliwe i brutalne wojny. Świat zachodni, oparty o demokrację i umiłowanie wolności, dlatego chyba pozwalał na przekraczanie granic, bo nie do końca rozumie, że władca państwa na Wschodzie myśli inaczej. Szanuje tylko siłę. Ta siła przelała się i ogarnęła wojną Ukrainę - zwrócił uwagę Bogusław Szpytma, wicewojewoda dolnośląski.
Podkreślił, że Ukraina dziś wymaga wsparcia. Gesty są piękne, ale ważne są czyny i proste sprawy, jak broń, czy amunicja.
- Nie możemy zostawić bezbronnej, atakowanej Ukrainy samej sobie. Kiedyś zapasy im się skończą. Nie ma już mowy o gestach, teraz jest mowa o czynach. Polska nie cofnie się w ramach swojej pozycji i możliwości przed niesieniem pomocy Ukrainie na wszystkich polach - podsumował Szpytma.
Na koniec dodał, że od rezultatu wojny ukraińsko-rosyjskiej zależy pokój w całej Europie, a kto tego nie widzi, jest albo ślepy, albo naiwny.