Czego uczy los męczenniczek elżbietańskich, które wkrótce będą beatyfikowane we Wrocławiu? Choćby zmiany sposobu patrzenia na ofiary przemocy, gwałtu, jakiejkolwiek formy poniżania. Przywraca właściwą perspektywę.
Jak często o osobie, która doświadczyła gwałtu, mówi się, że została "zhańbiona". W sposobie mówienia, myślenia kryje się cień przekonania, że w jakiś sposób godność tej osoby została pomniejszona, że ma ona powód do wstydu...
Patrząc na beatyfikowane elżbietanki, ofiary przemocy żołnierzy sowieckich w 1945 r., widzimy wśród nich kobiety, które - za cenę życia - ochroniły przed gwałtem siebie albo inne osoby, stając w ich obronie. Widzimy jednak i te, które - mimo sprzeciwu - nie zdołały się przed nim obronić. Grozę budzi choćby historia wrocławianki s. Marii Rosarii, która padła ofiarą zbiorowego, wielogodzinnego gwałtu ze strony 30 czerwonoarmistów.
I s. Rosaria i inne - te, które uniknęły podobnego losu - wkrótce wyniesione będą do chwały ołtarzy. Bez żadnej różnicy. Już św. Augustyn z Hippony jasno oceniał podobne sytuacje. Gdy jako biskup stawał wobec kwestii gwałtów dokonywanych przez najeźdźców barbarzyńskich plemion na kobietach, które ślubowały Bogu dziewictwo, przypominał, że one nie ponoszą za to żadnej winy. Pisał w liście do jednego z kapłanów, że to, co uczyniono z ich ciałem, to nie "zepsucie nieczystości", ale "rany męczeńskie". Ich duchowe zaślubiny Synowi Bożemu pozostają nienaruszone.
Rzecz niby oczywista, ale czy w powszechnej świadomości nie bywało i nie bywa inaczej? Jak często to na ofiary takich czynów, niezależnie od stanu czy wieku, spada jakiś cień niechęci, odrzucenia, wzgardy...
W oczach Bożych elżbietanki - i mnóstwo innych osób w podobnej sytuacji - zachowały nienaruszoną godność dziecka Bożego, oblubienic Chrystusa. Jeśli można mówić o "hańbie", to spada ona nie na ofiary, ale na sprawców zbrodni, choć i przed nimi przecież pozostaje otwarta droga nawrócenia.
Los męczenniczek niesie jasne przesłanie dla wszystkich ludzi znieważanych, upokarzanych, wykorzystanych seksualnie, traktowanych z okrucieństwem: nawet jeśli otacza cię "błoto" bestialstwa, wulgarności, złości, ciebie nie musi ono dotknąć, nie musi "splamić". Serce sióstr pozostało oddane Chrystusowi i nic, co z ich ciałem mogli uczynić oprawcy, nie mogło oddzielić ich od Niego.
Siostry porównywane są często do dziesięciu panien mądrych z Ewangelii. W środku najciemniejszej nocy ich lampy płonęły jasno. Dla pana młodego liczyło się ich serce. Z największych ciemności, z przestrzeni zła i okrucieństwa, trafiły wprost na ucztę weselną.