Dąb Edyty Stein został posadzony w parku jej imienia, w pobliżu kościoła pw. św. Michała Archanioła na wrocławskim Ołbinie, uroczystość nadania tramwajowi imienia Edyty Stein odbyła się pod Domem Edyty Stein przy ul. Nowowiejskiej. Tramwaj przewiózł następnie uczestników uroczystości w pobliże pl. Solnego, gdzie otwarto wystawę.
Z parku uczestnicy spotkania przeszli pod Dom Edyty Stein, gdzie uroczyście nadano jej imię jednemu z wrocławskich tramwajów. Krzysztof Balawejder, prezes MPK Wrocław, przywołał słowa Jana Pawła II o E. Stein, jej wierności i prawdzie, i miłości ("Ona zrozumiała, że prawda i miłość są sobie wzajemnie potrzebne" - mówił papież). Podkreślał, że na patronów wrocławskich tramwajów wybierane są postacie wybitne, zasłużone, ważne dla lokalnej społeczności. Edyta Stein doskonale się w tę ideę wpisuje. Tramwaj jej imienia będzie kursował na różnych trasach; raz po raz będzie jeździł z nr. 1 ulicą Nowowiejską, obok Domu Edyty Stein.
Postać świętej przywołała dr Joanna Hytrek-Hryciuk z Muzeum Pana Tadeusza, autorka publikacji jej poświęconych. - Warto spojrzeć na postać E. Stein nie tylko jako na symbol Zagłady, ale również jako na symbol pojednania, przede wszystkim między osobami wyznającymi różne religie. Stein to także kobieta, filozofka, katolicka zakonnica o żydowskich korzeniach, co świadczy o tym, że jest tak naprawdę alegorią różnorodności - mówiła.
Wystawę można oglądać na pl. Solnym we Wrocławiu. Agata Combik /Foto GośćPod domem Steinów głos zabrał Paul Gordon, wnuk Elzy Gordon, najstarszej siostry E. Stein. - Mój ojciec Werner Gordon wyemigrował w 1929 r. z Hamburga do Kolumbii, później, w 1938 r., zdołał zorganizować jeszcze wyjazd swoich rodziców Elzy i Maksa Gordonów oraz swoich sióstr Ilse i Anny Gordon. Jego bliscy uciekli z Hamburga także do Kolumbii - mówił, wspominając, że urodził się 61 lat temu w Kolumbii. - Obecnie mieszkam w Berlinie i w Monachium, razem z moją żoną Ingrid i dwoma synami - 15-letnim Davidem i 12-letnim Danielem. To dla mnie wielka radość, że mogę być dzisiaj tutaj, we Wrocławiu, mieście rodzinnym E. Stein i miejscu tak ważnym dla mojej rodziny. Mój ojciec był silnie związany ze swoją ciotką E. Stein. Po jego wyjeździe do Kolumbii korespondowali ze sobą przez ponad 10 lat. Będąc w podeszłym wieku, mój ojciec W. Gordon pojechał do Kolonii na beatyfikację. Dla mnie i dla mojego rodzeństwa E. Stein była stale obecna. We wspomnieniach mojego ojca i cioci Ilse była dobrą ciocią, zaś dla mnie i dla mojej rodziny jest świętą patronką zawsze bliską nam. To wystąpienie dzisiaj przed państwem i dla państwa jest dla mnie szalenie trudne. Dzisiaj po raz pierwszy tak otwarcie przed publicznością mówię o swoim żydowskim pochodzeniu ze strony ojca - dodał. - Prawie nikt z moich przyjaciół w Niemczech nie wie o moim pokrewieństwie z E. Stein. W Niemczech nie zawsze mam dobre odczucia. Czasami wyczuwam niebezpieczeństwo.
Czytaj dalej TUTAJ