Zasłużona sanitariuszka i łączniczka Armii Krajowej o pseudonimie "Marika" uroczyście obchodziła swoje setne urodziny wśród wielu przyjaciół.
Przyjęcie urodzinowe odbyło się w siedzibie 16. Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Uczestniczyli w nim m.in. wicewojewoda dolnośląski Jarosław Kresa, płk Artur Artur Barański, dowódca 16. Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej, Łukasz Jerzy Kudlicki, szef gabinetu politycznego ministra obrony narodowej, przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz Instytut Pamięci Narodowej.
- Jestem szalenie wzruszona, że w taki sposób honoruje się skromną sanitariuszkę Armii Krajowej. Od dzieciństwa kochałam i kocham Polskę. Zawsze chciałam być dla ojczyzny przydatna. Dlatego wstąpiłam do Armii Krajowej. To było normalne. Pamiętam, jak złożyłam przysięgę przed panią legionistką. Zrobiłam to, co należało zrobić. W partyzantce każdy chłopak był bratem, a dziewczyna siostrą - opowiadała jubilatka.
Pierwsze wspomnienie z życia, które pamięta, to gdy razem z koleżankami i kolegami pobiegli nad wileńską rzekę, złowili rybę i - co było największym przeżyciem - wypuścili ją do wody na wolność.
W imieniu Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka specjalną szablę z wygrawerowanym hasłem: "Bóg, honor, ojczyzna" przekazał Wandzie Kiałce Łukasz Jerzy Kudlicki.
- Pani Wanda to diament bez skazy na życiorysie, oszlifowany przez cierpienie i ból. Jest wzorem dla następnych pokoleń i dla nas wszystkich – przemawiał prof. Stanisław Ułaszewski, prezes dolnośląskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
Wojciech Trębacz, naczelnik Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, obudował niezwykłą historię życia 100-latki wokół litery "W".
- Gdy myślę o wielkiej Wandzie, ta litera „W” przewija się przez całe jej życie. Pierwsze „W” to Wilno - miejsce pochodzenia, potem wolność i niestety wojna. Kolejne tragiczne „W” – Workuta, miejsce zsyłki. I ostatnie „W” – Wrocław, którego obywatelem po zsyłce zostaje Wanda Cejko-Kiałka - wymieniał W. Trębacz.
- Ja dodałbym jeszcze jedno słowo na „W” związane z p. Wandą - wybór. Pani major stawała przed wielkimi wyborami, zawsze obierając stronę Polski. Na szabli wygrawerowano hasło drogie każdemu żołnierzowi: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. W tych trzech słowach zawiera się życie i służba pani major - podkreślił Ł. Kudlicki.
Na przyjęciu nie zabrakło uroczystego toastu oraz specjalnego tortu z napisem "Marika". Zebrali zaśpiewali gromkie 200 lat przy akompaniamencie orkiestry wojskowej.
- Pani hart ducha nas zaskakuje. Natomiast z panią kojarzy mi się osobiście odwrócone „W”, czyli „M”, ponieważ chodzi mi o miłość - oświadczył wicewojewoda dolnośląski Jarosław Kresa.
List od premiera Mateusza Morawieckiego przeczytała Małgorzata Suszyńska ze stowarzyszenia Odra-Niemen.
"Mówi się, że o sile narodów na arenie międzynarodowej decydują gospodarka czy silna armia. Mam jednak przekonanie, że prawdziwa siła narodu kryje się w sercach jego bohaterów i bohaterek. Pani postawa to jasny dowód, że nawet w czasach mroku można pozostać wierną sobie, wierną swojej ojczyźnie, wierną wartościom, które czynią człowieka szlachetnym" - napisał premier Morawiecki.
Specjalną świecę podarował kombatantce ks. mjr Maksymilian Jezierski, kapelan Akademii Wojsk Lądowych.
- Stajesz się światłem dla nas, dla pokolenia Polaków, którzy uczą się tej ważnej historii od ciebie. Za to dziękuję, że jesteś z nami. To dla nas ogromny zaszczyt i nagroda patrzeć na to światło. Rozświetlaj nasze życie miłością, patriotyzmem i Panem Bogiem. Jesteś dla nas kochaną babcią Wandzią. Pokazujesz nam, co to znaczy miłość do Boga, do ojczyzny i życie w honorze - stwierdził ks. mjr Jezierski.