80 lat temu na Dworcu Głównym we Wrocławiu doszło do zamachu bombowego. Przeprowadzili go żołnierze Armii Krajowej na niemieckim pociągu z żołnierzami Wehrmachtu. Pamięć o tym wydarzeniu trwa.
Armia Krajowa w Breslau podczas II wojny światowej? Przecież wtedy były to tereny niemieckiej III Rzeszy. 23 kwietnia 1943 roku pododdział „Zagra-Lin” AK dokonał zamachu bombowego na wojskowy pociąg z żołnierzami Wehrmachtu, wracający z frontu wschodniego, a stojący na Dworcu Głównym we Wrocławiu.
Ładunek wybuchł pod składem wojskowym. Zginęło kilku Niemców, a kilkanastu zostało rannych. Pomimo policyjnej akcji poszukiwania sprawców, wszystkim żołnierzom AK z Bernardem Drzyzgą na czele udało się bezpiecznie powrócić do Generalnego Gubernatorstwa.
Przy głównym wejściu na dworzec PKP wisi tablica upamiętniająca to wydarzenie. W 80. rocznicę zamachu wrocławscy uczniowie, kombatanci, pracownicy Instytut Pamięci Narodowej oraz żołnierz 16. Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej oddali hołd polskim bohaterom.
- Zamach bombowy okazał się udany, ponieważ były ofiary po stronie niemieckiej, a żadnej po stronie polskiej. Akcja miała ona na celu zaakcentowanie faktu, że naród polski w czasie II wojny światowej żyje i upomina się o swoje prawa pod czarną okupacją niemiecką - mówił Wojciech Trębacz, naczelnik Oddziałowego Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN we Wrocławiu.
- Oddział "Zagra-Lin" dokonał ataków bombowych na dworcach kolejowych w Berlinie, siejąc strach, obniżając morale Niemców i pokazując, że Armia Krajowa potrafi uderzyć w samo serce III Rzeszy - dodał dr Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.
Zebrani podkreślili, że na Dolnym Śląsku miały miejsce liczne akcje bojowe, dywersyjne i sabotażowe podziemia niepodległościowego.
- Te wszystkie akcje na Dolnym Śląsku może nie miały znaczenia z militarnego punktu widzenia. Ale wpływały destrukcyjnie na morale okupanta niemieckiego i podnosiły morale Polaków, dawały nadzieję na ostateczne zwycięstwo i wiarę, że jeszcze Polska nie zginęła - oświadczył prof. Stanisław Ułaszewski.
O zamachu bombowym sprzed 80 lat na Dworcu Głównym we Wrocławiu powstał komiks, który wydało Centrum Historii Zajezdnia.
- W stolicy Dolnego Śląska zamieszkało po wojnie wielu żołnierzy Kedywu Armii Krajowej. Warto powiedzieć o dwóch. To Andrzej Uchwat, który dokonywał akcji sabotażowych, oraz Henryk Januszkiewicz - cichociemny, instruktor Kedywu. Obaj spoczęli na Cmentarzu Grabiszyńskim - wymieniał Damian Mrozek, radny sejmiku województwa dolnośląskiego.