- Maryja stoi przy nas i chce podnosić człowieka, przemieniać jego serce. Wzywa nas i posyła, by stać przy ludziach ukrzyżowanych, zniszczonych, odrzuconych - mówił w uroczystość Królowej Polski o. Piotr Łoza w archikatedrze wrocławskiej.
Mszę Świętą w archikatedrze wrocławskiej w uroczystość NMP Królowej Polski odprawił o. Piotra Łoza, definitor generalny zakonu paulinów z Jasnej Góry. Modlitwa była częścią obchodów święta Konstytucji 3 Maja. Uczestniczyły w niej władze miasta, służby mundurowe i poczty sztandarowe.
- Maryja sama sobie wybrała ten tytuł - Królowej Polski. Objawiła go trzykrotnie włoskiemu jezuicie w 1608, 1610 i 1617 roku. Maryja przedstawiła to pragnienie, iż chce być nazywana Królową Polski. Ona sama wyraziła tę chęć, by Polaków prowadzić, wychowywać, obdarowywać łaskami. Broniła nie tylko naszej wiary, ale i naszej wolności - mówił paulin.
Przywilej królowej jest czczony od starożytności i podstawą tego tytułu jest macierzyństwo Maryi. Poświęciła całe swoje życie Jezusowi, miała otwarte serce. Jest królową dla nas, ponieważ przychodzi z pomocą. Pragnie każdego człowieka odnajdywać i obdarowywać. Każdy człowiek jest jej drogi, każdego ma w sercu. Nikt nie jest dla niej obojętny.
- Kiedy zawierzamy się Maryi, to ona nie tylko chce nas umacniać i pomagać, ale nas wzywa do tego, żeby być jej narzędziem. Śluby jasnogórskie, które odnowimy, prowadzą nas do pytania: "Maryjo, do czego nas dziś wzywasz?". O zawierzeniu Maryi uczył nas bł. Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II. Mówili o odpowiedzialności za rodziny, za Kościół, za ojczyznę - tłumaczył o. Łoza.
Kiedy patrzymy na historię, okazuje się, że Matka Boża interweniowała w sposób cudowny podczas potopu szwedzkiego. Polska odzyskała wolność i pozostała krajem katolickim. Król Jan Kazimierz złożył wówczas śluby szerzenia czci Maryi. U Królowej Polski szukaliśmy pomocy i ratunku jako naród w trudnych momentach dziejów. Jej wizerunek stał się symbolem jedności państwa podczas rozbiorów, bolszewickiej nawały, w czasie II wojny światowej i komunizmu.
- Maryja, Królowa Polski, przeprowadza nas przez ten trudny czas. Ale my nie zrzucamy na nią odpowiedzialności poprzez odnowienie ślubów, lecz na nowo budzimy się do poczucia odpowiedzialności. Maryja chce być wspomagająca, ale jest też wymagająca, mówiąc: „Uczyńcie wszystko, co Powie wam mój Syn” - nauczał kaznodzieja.
Swoją postawą pod krzyżem Maryja pokazuje, że jest do końca obecna, w najtrudniejszych momentach. Kiedy Jezus wisiał na krzyżu, niewielu było wokół niego przyjaciół. Z tysięcy tych, którzy go słuchali, została garstka. Maryja stała pod krzyżem i dla każdego z nas to bardzo ważna wiadomość. Jezus posyła Maryję do każdego z nas. Nawet wtedy, gdy czujemy się samotni, kiedy wydaje nam się, że wszyscy nas opuścili.
- Kto jest przy tobie, kiedy jesteś zdradzony, opuszczony, wyrzucony, oszukany, chory, cierpiący? Czasem wydaje nam się, że w takich chwilach zostajemy sami. Ale właśnie wtedy stoi przy nas Maryja, która chce podnosić człowieka i przemieniać serce. Wzywa nas i posyła, by stać przy ludziach ukrzyżowanych, zniszczonych, odrzuconych. To jest przyjęcie posłania Maryi. Ta zgoda na dyspozycyjność - mówił paulin z Jasnej Góry.
Razem z wiernymi w katedrze odnowił śluby jasnogórskie.
- Śluby są zawsze wezwaniem do większej miłości. Chcemy na nowo odkrywać prawdziwe życie, by iść za Bogiem i słuchać Go. Maryja uczy nas pokory. Człowiek nie jest w stanie sam rozeznać, nazywać, a także wypełniać. Potrzebujemy Ducha Świętego, do którego prowadzi nas Matka Boża - stwierdził o. Łoza.