Uważasz, że Kościół potrzebuje zmian? Możesz coś zaproponować. Chcesz, żeby twój głos się liczył? Lepszej okazji mieć nie będziesz. Pytanie, czy jak pojawiła się możliwość, to jesteś na to gotowy?
Nie będzie niczym nowym jak napiszę, że wokoło nie brakuje narzekania na Kościół. Regularnie zdarza mi się rozmawiać o zmianach i reformach na różnych płaszczyznach. Czasem mam wrażenie, że każdy wie najlepiej, co Kościołowi jest potrzebne i uważa, że uzdrowiłby go od razu swoimi indywidualnymi pomysłami, nie patrząc do końca na wszystkie konsekwencje.
Są też takie momenty, kiedy słucham ludzi autentycznie zatroskanych o katolicyzm, z realnymi wątpliwościami i rozsądnymi propozycjami. Jednak ich dywagacje pozostają w sferze towarzyskich rozmów, jakiejś okazjonalnej wymiany myśli.
Znam również tych pragnących, aby niektóre sprawy w Kościele załatwiano inaczej, nigdzie jednak tych tematów nie poruszają, jakby pogodzeni z tym, że nie da się nic zrobić.
W te postawy wpisuje się jeszcze podejście do praktyk religijnych. Jedni są blisko Kościoła i będą bez względu na jego wady, inni coraz bardziej zwiększają dystans, czują się regularnie gorszeni jego postawą. Są i tacy, co na pewnym etapie dali sobie z nim spokój, choć może nie jest im do końca obojętny.
Do tych różnych rzeczywistości przychodzi Synod Archidiecezji Wrocławskiej. Pierwszy od 30 lat. Zastaje nas w 2024 r., na różnych etapach, w różnym myśleniu i podejściu do spraw wiary, bycia we wspólnocie Kościoła.
Można oczywiście przejść obok niego obojętnie, machając ręką w coraz bardziej popularnym stylu: "I tak się nic nie zmieni". Tylko wtedy sami sobie odbieramy głos. Sami utrwalamy niejako system, który nam nie odpowiada. A można podjąć wyzwanie i przekonać się, czy to ma sens.
W "najgorszym przypadku" spotkasz i poznasz ludzi, którym szczerze zależy na wspólnocie, na drugim człowieku i na byciu blisko Boga w Kościele. W najlepszym - doświadczysz tego samego i jeszcze zobaczysz, że twój głos w Kościele ma znaczenie, że działa Duch Święty i jesteś częścią czegoś niezwykle spójnego i ważnego.
Jeśli jednak przyjdziesz z wizją pierwszego reformatora, którego propozycje i opinie muszą zostać przyjęte, zawiedziesz się. Gdyby wszyscy bowiem dołączyli z takim podejściem, synod, czyli wspólna droga, nie miałby sensu. Bo naprawiać, poprawiać, odnawiać czy udoskonalać trzeba z sercem oraz cierpliwością. Nie akceptujemy przecież w różnych dziedzinach życia pobieżnej fuszerki.
I jest jeszcze jeden aspekt - modlitwa z rozeznawaniem. Bez Ducha Świętego się nie uda. Pokazuje to na każdym kroku historia Kościoła. Naszymi siłami nie jesteśmy w stanie wszystkiego dobrze ułożyć. Odnowa naszej diecezjalnej wspólnoty bez modlitwy to jak wspinaczka wysokogórska bez tlenu. Może i zdołasz wejść na szczyt, ale nie możesz tam pozostać zbyt długo, bo w twoim organizmie pojawią się szybko nieodwracalne negatywne zmiany, a w konsekwencji czeka cię śmierć. My natomiast nie chcemy duchowo umierać, ale wręcz przeciwnie. Dlatego słowo ludzkie w synodzie jest podparte najpierw słowem Bożym - tym niezbędnym tlenem.
A zatem od 19 maja możesz być częścią zmian w Kościele wrocławskim. Odważysz się?