Pierwszy roboczy dzień komisji synodalnych odbył się we wrocławskim seminarium. Kilkadziesiąt osób z całej archidiecezji modliło się wspólnie, dzieliło się słowem Bożym i dyskutowało nad wyzwaniami stojącymi przed Kościołem wrocławskim.
Dzień skupienia komisji synodalnych rozpoczął się od konferencji, którą wygłosił bp Jacek Kiciński CMF.
- Wierzymy, że Duch Święty prowadzi ten synod pomimo naszej słabości. Czas presynodu zaowocował pięknym dziełem - syntezą. Słuchaliśmy, rozeznawaliśmy, co Duch mówi do Kościoła. Potrzebujemy nawrócenia i przemiany. Przychodzi czas synodu i nie tyle pytamy, co Duch mówi, ale w jaki sposób mówi. Bóg do nas przemawia w wyraźnych znakach czynionych przez Jezusa Chrystusa - mówił bp Jacek Kiciński.
O roli komisji w synodzie i jak one się mają do władzy kościelnej wyjaśniał ks. Adam Łuźniak, wikariusz generalny archidiecezji wrocławskiej.
- Synod jest tak stary jak Kościół. Synodalność istniała od początku Kościoła. To doświadczenie było praktykowane przez całą starożytność po nowożytność. Synod nabrał znaczenia po Soborze Watykańskim II. Wiele spraw było oddanych w ręce papieża czy kardynałów. Natomiast po soborze nadano znaczenia synodowi biskupów jako ciało doradcze biskupa rzymskiego. Synod Kościoła powszechnego zaś to sobór. W każdym przypadku synodu osobą decydującą ostatecznie jest biskup - wyjaśniał ks. Łuźniak.
Opowiadał także o synodach lokalnych, w tym diecezjalnych. Tu głos decyzyjny ma biskup diecezjalny, a synod jest ciałem doradczym.
- Zaangażowanie w synod służy pogłębieniu relacji prezbiterium i wiernych z własnym biskupem. Z prawa kanonicznego wynika, że ważną rolę w synodzie odgrywają prezbiterzy. Oni mają pierwsze zobowiązanie wobec synodu, ale także wszyscy ochrzczeni, zwłaszcza zaangażowani w Kościół, są zaproszeni do pełnego uczestnictwa - zaznaczył wikariusz generalny.
Podkreślił, że synod to nie jest tylko kwestia społeczna czy korporacyjna, ale doświadczenie wiary. Dlatego dekrety wręczone członkom komisji to wyraz zaufania biskupa, materialne potwierdzenie poparcia Kościoła do wyznaczonych prac.
- Arcybiskup dopiero przez swój podpis czyni postanowienia synodu prawem partykularnym. Głos synodu jest doradczy i to ordynariusz diecezji sam zdecyduje, jak do tego podejść - podsumował ks. A. Łuźniak.
Agnieszka Kacała jest katechetką i nauczycielem-konsultantem ds. katechezy. Została zaproszona do komisji nr 4 pt. "Chrystus Vivit". Zajmie się m.n. ona odnowionym przygotowaniem do sakramentów i wprowadzeniem do chrześcijaństwa.
- Dla mnie podjęcie tego wyzwania było oczywiste. Skoro Kościół pyta, to należy odpowiedzieć, wykorzystywać swoje umiejętności. Budujemy przecież własne dobro. Budujemy wspólnotę Kościoła wrocławskiego, ale też stajemy i zatrzymujemy się nad pierwotnym wezwaniem do Boga. Dla mnie to zaproszenie, żeby się zatrzymać i przeżyć na nowo metanoję - przyznaje A. Kacała.
W synodzie widzi czas wezwania, by pobłębić wiarę, ale nauczyć się także pociągać do niej innych.
- Mamy oczywiście obawy i lęki, które wiążą się z synodem. Nie ukrywam, że w presynodzie wystąpiły trudne sprawy. Zostały zweryfikowane i nazwane przez ludzi. Mam nadzieję, że wypracowane dokumenty nie staną się martwe, ale przejdą do realizacji w praktyce. Kościół wrocławski potrzebuje odnowy. Świeccy powinni pełnić w nim większą rolę niż do tej pory. Ale też duszpasterze ich potrzebują. Zatem istnieje też potrzeba gotowości ze strony świeckich, by działać razem z nimi, współpracować - uważa członek komisji synodalnej "Chrysus vivit".
Jej zdaniem jednym z ważnych elementów do wypracowania jest postulat istnienia rady parafialnej w każdej parafii.
- Mam doświadczenie pracy w takim organizmie i wiem, jaki istotny jest on dla życia parafii. Po etapie presynodalnym wybrzmiewa też potrzeba czasu na modlitwę. Chodzi o to, by otworzyć nasze świątynie, by liturgia była sprawowana z należytą dbałością i przygotowaniem. Wyzwań i zadań jest bardzo dużo. Oby to nie zostało tylko na papierze - podsumowuje p. Agnieszka.