Mężczyzna, który uklęknie przed Bogiem, nie uklęknie przed innymi pokusami - mówił ks. Jerzy Morański SDS podczas pierwszego Dnia Skupienia Mężczyzn.
Jednym z punktów pierwszego Diecezjalnego Dnia Skupienia Mężczyzn Archidiecezji Wrocławskiej była konferencja salwatorianina ks. Jerzego Morańskiego.
- W momencie, w którym ludziom zaczynają twardnieć karki, coraz trudniej jest uklęknąć przed Bogiem. Moja wola zaczyna dominować. Jest po mojemu. Albo będzie tak, jak ja chcę, albo nie będzie w ogóle. Co to oznacza? Rozkład, podział. Wtedy bardzo łatwo jest taką wspólnotę, taki naród, rozegrać. Ratuje nas to, że potrafimy zrezygnować z siebie - opisywał kapłan.
Po chwili dodał: - Mężczyzna, który uklęknie przed Bogiem, nie uklęknie przed innymi pokusami. Tego powinna uczyć nas nasza polska historia i tradycja. Mamy przykłady chwały, powody do dumy, ale mamy też przykłady okresów z twardym karkiem, które źle się dla Polski kończyły - uzasadniał salwatorianin.
Przypomniał, że czasem ktoś mówi: „Ja nikomu nic nie zawdzięczam”. Jego zdaniem to niebywała pycha i głupota. Każde dobro bowiem ma źródło w Bogu. Dlatego twardy kark to krok w kierunku klęski i upadku.
- Człowiek jest w pełni sobą tylko wtedy, kiedy jest przebóstwiony. Jan Paweł II mówił, że nie zrozumiemy człowieka bez Chrystusa. My jesteśmy po to stworzeni, by być jak On. Żebym ja jako człowiek nosił w sobie żywego Boga. Żeby ludzie widzieli w nas Boga. I to jest nasz cel - apelował ks. Morański.
Św. Atanazy mówił, że Bóg przyszedł na ziemię po to, żeby człowiek stał się jak Bóg. Jak to się dokonuje? Przez łaskę, przez miłość Boga. My nauczyliśmy się w naszej religijności, iż to my musimy być aktywni, musimy coś zrobić, żeby było dobrze. Owszem, to prawda, ale tylko w niepełnym wymiarze. Bo pierwszy działa Bóg. To On szuka, to On chce człowieka odnaleźć. Jego aktywność jest pierwsza.
- Jeżeli mężczyzna nie potrafi zapanować na sobą w kwestii chciwości i pożądliwości pieniędzy, to następnym duchem, który go opanuje, będzie nieczystość. Zobaczmy, że dzisiaj mamy powszechny kłopot, żeby czegokolwiek sobie odmówić. Nawet jest problem ze wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych w piątek. Nieumiejętność rezygnacji z czegokolwiek pokazuje, że nie mamy silnego ducha. Jak mam opierać się pokusom, jeśli nie będę zdolny do tych najbardziej banalnych przestrzeni jak talerz? - pytał ks. Jerzy.
Jak podkreślił, zmiana zaczyna się od rzeczy drobnych. Marząc o sprawach wielkich - do których powołuje nas Bóg - warto rozpocząć od mniejszych wyzwań.
Opowiadał o kobiecie, która przeżyła głębokie nawrócenie. Pewnego dnia wracała z pracy i zaglądała do różnego rodzaju sklepów. Nagle odezwała się do niej pani, która stała za ladą: "Cieszę się, że pani tutaj przyszła, ponieważ jak pani przychodzi, to zawsze się robi trochę jaśniej".
- Pomiędzy nimi były produkty spożywcze, a dwie kobiety zaczęły rozmawiać o swoim życiu duchowym, swoich tęsknotach za Bogiem. Czujecie to? Dlaczego one się rozpoznały? Bo w życiu duchowym dobre przyciąga dobre. Jeżeli twoje serce będzie przyjazną platformą dla łaski Bożej, to będziesz promieniował tym światłem na zewnątrz. I ludzie wokół ciebie - chcąc nie chcąc - będą to odbierać. Może nie zrozumieją, dlaczego tak się dzieje, ale tak się stanie - opowiadał ks. Morański.
Uwrażliwiał, żeby nie bać się relacji z człowiekiem, ale i z Bogiem. Przyjęcie Go do swojego serca owocuje zmianą naszych relacji do świata. Dlatego potrzeba światła w naszym życiu rodzinnym, społecznym, politycznym.
- Moja dusza powinna być środowiskiem życzliwym dla Boga, bo On marzy, by mieszkać ze mną. Jezus trzy lata nauczał, a 30 lat żył w ukryciu. Rozumiecie? Bóg nie tylko nas kocha, ale lubi być z nami, wśród nas. Jeżeli ciebie kręci Liga Mistrzów - Jezus chce być z tobą. Nie tylko w kościele, nie tylko w modlitwie - nauczał kapłan.
Zwrócił uwagę, że Bóg jednak nie przekroczy granicy wolności człowieka. Szanuje jego wybór i tu często zaczyna się dramat człowieka. Dlatego tak ważne jest powiedzenie Bogu "tak".