We Wrocławiu działa modlitewna grupa wsparcia dla mężczyzn doświadczających niechcianych odczuć homoseksualnych.
Romek – lider wrocławskiej grupy
Może nie jestem tu obiektywny (gdyż sprawa dotyczy mnie osobiście), jednak myślę, że decyzja o wystąpieniu do grupy, a przede wszystkim poproszenie o pomoc i codzienna praca nad sobą oraz odkrywanie Bożej woli – wymagają odwagi i bohaterstwa. Ale nie jest to bohaterstwo superherosów z komiksu, lecz ludzi wiary, którzy wyruszają w nieznane – trochę jak Abraham... Jednocześnie nie czekają z założonymi rękami na zmianę, lecz są świadomi, że Bóg udziela pomocy przez bliźnich, więc korzystają z niej.
To niezwykłe – otrzymujemy pomoc od obcych ludzi... Choć z drugiej strony (zabrzmi to poważnie) – ludzi bliskich mi w Chrystusie. Niektórzy z nas poprosili o pomoc w swojej walce rodzinę. Ja akurat nie powiedziałem bliskim o moich zmaganiach. Czasem chciałbym podzielić się sukcesami, radością doświadczenia Bożej dobroci, a czasem też trudnościami, zniechęceniami. Konsultowałem to ze spowiednikiem i terapeutą – wydaje mi się, że mała będzie z tego wyznania korzyść dla obu stron.
Są sytuacje, w których jest to wskazane. Zawsze trzeba to uczciwie rozeznać. W przypadku dorosłych, pełnoletnich (trzeba mieć minimum 18 lat, by zostać przyjętym) raczej pomocy terapeutycznej od bliskich nie ma co się spodziewać. Zwłaszcza jeśli w rodzinie występują patologiczne sytuacje. A nawet jeśli nie – lepiej zmieniać siebie, niż liczyć na zmianę u innych. Na pewno jednak trzeba na terapii przepracować relacje rodzinne, dzieciństwo i przejść proces przebaczenia – a jeśli to możliwe także pojednania. Niestety, zniechęca też niebezpieczeństwo otwarcia „puszki Pandory” – całego zestawu stereotypowych skojarzeń, poczucia winy z obu stron, trudnych reakcji, szoku, pytań bez odpowiedzi itd.
Jestem wdzięczny terapeutom, spowiednikom, psychologom, którzy zdecydowali się pracować z nami (indywidualnie). To wymaga odwagi. Ktoś powie – żadna zasługa, przecież terapeuci biorą za taką pomoc pieniądze. To fakt. I każdy z nas indywidualnie ponosi koszt terapii. Ale to przecież ich praca. Na marginesie – niektórzy terapeuci przy poradniach rodzinnych przyjmują na bezpłatną terapię – jednak krótkoterminową.
Szczególnie wdzięczny jestem spowiednikom. To niezwykłe, że chcą poświęcać swój czas i cierpliwość zupełnie bez korzyści dla siebie – w czasach, gdy wszystko się przelicza. Kierownictwo duchowe to ogromny skarb Kościoła. Każdy z nas korzysta z regularnej spowiedzi u stałego spowiednika. Muszę jednak przyznać, że znaleźć księdza, który podejmie się tego wyzwania, nie jest łatwo... Zresztą wydaje mi się, że niewielu kapłanów wie o działalności naszej grupy czy bardziej znanej – „Odwagi” [grupa działająca w Lublinie – przyp. red.]. A to jedyne dwie grupy w naszym kraju świadczące pomoc w tym zakresie i jednocześnie kierujące się nauczaniem Kościoła katolickiego.