W Tarnowcu odsłonięto pomnik poświęcony ofiarom banderowców i przesiedlonym z Kresów.
Tarnowiec to wieś, w której mieszka ok. 400 osób. Zdecydowana większość ma pochodzenie kresowe. Zostali już tylko nieliczni, którzy osobiście doświadczyli tragicznego losu, zmuszającego ich do przesiedlenia. Jak zaznacza długoletni, były już sołtys, Ryszard Gawroniuk, to ostatnia chwila, by pozostawić trwały ślad po wydarzeniach sprzed 70 lat.
- Nasi rodzice pochodzą z powiatu Tłuste, Zaleszczyki, Czortków i jeszcze kilku innych. Oni tu po wojnie przyjechali uciekając z ziem, gdzie Ukraińcy dokonywali rzezi na Polakach - mówi. Podkreśla przy tym, że przez długi czas, nawet do lat 60. ubiegłego wieku, wysiedleńcy ze Wschodu liczyli na to, iż wrócą do siebie. Dopiero po kilkunastu latach od zakończenia wojny zapuścili tu korzenie.
R. Gawroniuk zaznacza, że idea postawienia pomnika zrodziła się przed wielu laty. - Działa u nas stowarzyszenia "Tarnowiec wczoraj, dziś i jutro", które postanowiło zrobić reportaż telewizyjny - rozmowy z tymi, którzy przeżyli prześladowania UPA i trafili ostatecznie do Tarnowca. Potem pojechaliśmy do tych wszystkich miejscowości skąd pochodzą nasi rodzice i dziadkowie. Po powrocie postanowiliśmy, że chcemy coś potomnym zostawić, by oni również mieli w pamięci te tragiczne wydarzenia - wyjaśnia.
Pomnik jest pełen symboliki. Tory mają przypominać wywózkę najpierw z okolicznych miejscowości do Tłustego, a potem dalej na Zachód. Jedna z szyn zakończona jest krzyżem - oznacza tych, którzy zostali na Kresach zamordowani. Na torach leży otwarta książka, która symbolizuje trudną historię i relacje narodów polskiego i ukraińskiego. - Wciąż nie możemy jej zamknąć, bo nie ma prawdy o tamtych wydarzeniach - wyjaśnia. Kolejnymi elementami są: dzwon przywieziony z Ukrainy; urna z ziemią z miejscowości pochodzenia mieszkańców wioski oraz płyty kamienne z nazwami miejscowości i nazwiskami osób, które przyjechały do Tarnowca.