W ramach MKFF Niepokalanów dyskutowano o twórczości filmowej Krzysztofa Kieślowskiego. - Reżyser przygląda się człowiekowi, który zmaga się ze sobą, z własna słabością i robi to, nie wchodząc z butami w jego duszę, nie potępiając, ale będąc przy nim - stwierdził ks. Marek Lis.
Gościem spotkania pod hasłem: "Szukanie Boga w świecie pozornie przez Niego opuszczonym" był profesor Uniwersytetu Opolskiego ks. Marek Lis. Dyskusję we wrocławskim oddziale Civitas Christiana poprowadziła dr Emanuela Bednarczyk-Stefaniak.
- Kieślowski zmagał się kilka lat wcześniej z decyzją nakręcenia "Dekalogu", który zrodził się ze spotkania, w poczuciu beznadziei kończącego się stanu wojennego. Piesiewicz rzuca wtedy hasło: musisz nakręcić dekalog! Ale co to znaczy "nakręcić dekalog"? Tam nie ma bohaterów, tam nie przecież żadnej akcji. To jest tekst szalenie niefilmowy - analizował ks. Marek Lis.
Jak stwierdził gość, jeśli uczestnicy chcą coś zapamiętać z postaci Kieślowskiego, to najlepiej zdanie, które reżyser często powtarzał:
„Nie wiem, czy Bóg istnieje, ale chciałbym ogromnie w Niego wierzyć. Zazdroszczę bardzo ludziom, którzy mają wiarę. Mówię to nie dlatego, że jestem niewierzący.”
- To był człowiek poszukujący, tęskniący, a ta tęsknota i zainteresowanie Bogiem są u niego bardzo widoczne - oświadczył ks. Marek Lis.