Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Serce w Biblii, ręka w ogniu

O św. Hieronimie - człowieku, który miał potężny wpływ na kulturę całej Europy - opowiada Łukasz Krzyszczuk z Uniwersytetu Wrocławskiego, tłumacz i propagator jego dzieł.

Na czym polegało „zlecenie” papieża Damazego?

Hieronim został poproszony o ujednolicenie przekładów. Na początku Damazemu chodziło tylko o Ewangelie, i nie o nowy przekład, ale o rewizję tych istniejących. Hieronim zabrał się do pracy - najpierw nad Ewangelią, potem nad psalmami. Był wcześniej na Wschodzie i nauczył się trochę języka hebrajskiego, stąd pokusił się o porównywanie przekładów Księgi Psalmów nie tylko z greckim tekstem Septuaginty, ale też z tekstem hebrajskim. W tamtych czasach było to bardzo innowacyjne. Św. Hieronim w jednym z późniejszych tekstów napisze, że gdy podjął decyzję, że podstawą dla niego będzie tekst hebrajski, nie grecki, „świadomie włożył rękę do ognia” (Prologus in librum Esaiae z 393 r.). Rzeczywiście, był z tego powodu powszechnie krytykowany. Dotąd w świecie chrześcijańskim panowała kulturalna dominacja greczyzny. Kiedy łacina na poważnie zaczyna funkcjonować w literaturze chrześcijańskiej, pojawiły się obawy o rozłam w Kościele - rozejście się dróg wspólnot kościelnych wschodnich i zachodnich. Już zresztą pojawiały się pewne nieporozumienia dotyczące spraw dogmatycznych - często wywoływane także przez różnice językowe. Nie dziw więc, że św. Hieronim, jakby „omijający” grekę, był krytykowany. Jego Wulgata stała się powszechnie uznana dopiero w czasach karolińskich.

Dlaczego zainteresował się Pan właśnie tą postacią?

Z wykształcenia jestem filologiem klasycznym, św. Hieronimem zainteresowałem się pod koniec studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Po pierwsze dlatego, że filologowie klasyczni poświęcają późnostarożytnym autorom łacińskim mniej uwagi niż innym; po drugie - św. Hieronim całe swoje życie zajmował się właśnie filologią, tłumaczeniami. Znałem łacinę, zacząłem się na studiach uczyć hebrajskiego. Badając pisma św. Hieronima - a zajmowałem się jego komentarzami biblijnymi - mogłem korzystać ze znajomości obu języków. Interesowały mnie choćby dygresje filologiczne w komentarzach świętego. Możemy dzięki nim śledzić jego rozterki, rozważania: coś przełożyć tak lub inaczej? Możemy poznać drogę, jaką doszedł do takiej, a nie innej wersji przekładu Biblii.

Dzielił się pan swoją fascynacją św. Hieronimem m.in. na spotkaniu wrocławskiego Dzieła Biblijnego. Co może nas dziś porwać w osobie żyjącej na przełomie IV i V w.?

To człowiek o barwnym życiorysie. Zwykle to właśnie przyciąga uwagę wszystkich, warto jednak pochylić się także nad jego dziełami. Najważniejszym z nich jest Wulgata - przekład Pisma Świętego na łacinę. Słynne są „Listy” Hieronima, w których często wypowiada się bardzo emocjonalnie, w ostrych słowach polemizuje z kimś, używając nawet inwektyw. Jest i dziś postacią sztandarową dla ludzi, którzy zajmują się Pismem Świętym. On sam nieustannie żył Biblią. Nawet w pismach niedotyczących jej wprost, w listach czy polemikach, ona jest na pierwszym miejscu. Kiedy św. Hieronim dokonywał swojego przekładu z tekstu hebrajskiego, miał dostęp do rękopisów, którymi my dziś nie dysponujemy. Nie mamy oryginałów Starego Testamentu. Jeśli chcemy badać autentyczność tekstu i dochodzić najbliższego oryginałowi brzmienia, to Wulgata św. Hieronima jest dla nas ważnym świadkiem.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy