Wrocławscy klerycy dotarli już do Kluczborka, gdzie w klasztorze sióstr józefitek spędzą najbliższe, nocne godziny. A jutro znów w drogę...
"Trzeci dzień pielgrzymki za nami. Dziś cała trasa przebiegała przez drogę krajową, którą szliśmy wczoraj, więc znów cały dzień upłynął nam w towarzystwie ciężarówek i innych szybko jeżdżących samochodów. Po wyjściu z Domaszowic dotarliśmy na śniadanie do Wierzbicy Górnej, a następnie na obiad do Wołczyna, do sióstr Elżbietanek, które ugościły nas bardzo solidnie.
W Wołczynie spotkaliśmy nawet bp. Jacka Kicińskiego, który błogosławił nowożeńców podczas Mszy św. Następnie wyruszyliśmy do Kluczborka. Po drodze zatrzymał nas pewien gospodarz, który zaprosił nas na herbatę. Mieliśmy możliwość nakarmić jego owce chlebem. Wieczorem dotarliśmy do Kluczborka, do sióstr józefitek, gdzie zjedliśmy kolację i uczestniczyliśmy we Mszy św. Jedna bardzo uprzejma siostra zaproponowała nam nawet pomoc medyczną i opatrzyła nasze stopy" - pisze w relacji kl. Wojciech Porzuczek.
Podczas Mszy św. w kluczborskim klasztorze sióstr józefitek prefekt Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego ks. Przemysław Vogt zachęcał, by klerycy odpowiedzieli sobie na pytanie czy są wierni powołaniu do miłości. - Czy faktycznie stawiam Boga na pierwszym miejscu? Często powiemy drugiemu człowiekowi parę słów za dużo. A takie słowo może spowodować wielkie spustoszenie. Wtedy przestajemy być wierni powołaniu do miłości - tłumaczył.
Przełożony alumnów zwrócił uwagę, że każdy z nas ma różne talenty dane od Pana Boga. - Nie ważne kto ile ich ma, ważne by te talenty pomnażać. Jeśli otrzymaliśmy samego Boga do serca, to znak, że należy się tym Bogiem dzielić z innymi. Ludzie często żyją przyjemnościami, ale nie mają szczęścia. Szczęście daje tylko miłość, która pochodzi od samego Boga - dodał. Przekonywał, że zrealizowanie swojego powołanie do miłości, daje świętość.
Czytaj także:
Zobacz także: