Jeśli planujesz udział w pieszej pielgrzymce do Trzebnicy, pamiętaj o… herbacie, prosto z ufundowanego przez św. Jadwigę klasztoru. Siostry będą częstować pątników gorącym napojem tym razem przy klasztornych schodach. Czemu tam?
Klasztor zmienił się w jeden wielki plac budowy. Kto zajrzałby na korytarz przy wirydarzu, gdzie dawniej podejmowani byli pielgrzymi (i będą w przyszłości), ujrzałby chmury pyłu, poodkrywane rury, mury pozbawione farby, gruz…
– Trzeba powiedzieć, że herbata dla pielgrzymów będzie naprawdę bezcenna. Odbędzie długą drogę przez labirynt korytarzy, w których trwają prace, podczas swojej „pielgrzymki” specjalnie okryta przed pyłem i kurzem, by pielgrzymi nie musieli „kosztować” smaku remontu w sensie dosłownym – opowiadają z uśmiechem siostry Olimpia i Dionizja.
Częstując się herbatą będzie można przy okazji wesprzeć siostry dobrowolnym datkiem. Są naprawdę w wielkiej potrzebie.
– Obecnie realizujemy w klasztorze 6 projektów na łączną kwotę 13 277 379,51 zł. Otrzymane dotacje to 9 848 025,21 zł. Wkład własny jest gigantyczny – 3 429 354,30 zł – mówi Krystyna Klamińska, prezes Fundacji dla Ratowania Klasztoru św. Jadwigi Śląskiej „By służyć”.
Parter i strefa wejścia są remontowane dzięki uzyskanym dotacjom. Jednakże prowadzona na parterze wymiana wszystkich pionów, zarówno instalacji sanitarnej, jak i elektrycznej, wiąże się z koniecznością przeprowadzenia niezbędnych prac na I piętrze – na które już żadnych środków nie ma. Tam również wymieniane są wszystkie instalacje – które zresztą i tak dłużej nie mogłyby funkcjonować, gdyż zagrażały bezpieczeństwu. – Od 155 lat, odkąd boromeuszki mieszkają w Trzebnicy, gruntownego remontu nigdy tu nie było – dodaje pani Krystyna, wspominając choćby częste zalewanie klasztoru, związane z nieszczelną instalacją wodociągową.
Na razie wszystkie pokoje sióstr na I piętrze zostały odcięte od mediów – nie ma tam wody, kanalizacji, centralnego ogrzewania. Wkrótce nie będzie również prądu, w związku z wymianą głównego przyłącza energii elektrycznej. Nowe rury zainstalowane na parterze na poziomie pierwszego piętra wynurzają się z posadzki i… kończą w powietrzu. Sterczą w pokojach, łazienkach, na korytarzach.
Siostry skupiają się w pomieszczeniach nie dotkniętych jeszcze „budowlaną rewolucją”, jest to jednak coraz trudniejsze.
– Brakuje nam 1 mln złotych na wykonanie koniecznych prac, związanych tylko z podłączeniem do wymienionych pionów instalacji sanitarnych (kanalizacyjnej, wodnej, centralnego ogrzewania) oraz instalacji elektrycznej (po zdemontowaniu starych instalacji silnie wyeksploatowanych) oraz na załatanie dziur w posadzkach i w ścianach – dodaje pani Krystyna, wspominając, że na I piętrze klasztoru znajduje się m.in. muzeum, kaplica, i biblioteka.
Blisko połowa zakonnic wyprowadziła się z Trzebnicy na czas remontu, ale nadal mieszka ich tu ponad 30. Pomimo budowy i kłopotów finansowych w nie remontowanych częściach klasztoru boromeuszki nieprzerwanie prowadzą główne dzieła miłosierdzia: Szósty Stół św. Jadwigi – Ośrodek Wsparcia dla Dorosłych, świetlicę dla dzieci i Centrum pw. św. Jadwigi Śl. – Zakład Opiekuńczo Leczniczy dla Dorosłych.
Cały czas działa też – od poniedziałku do soboty od 9.00 do 17.00 – punkt informacyjny (będzie działał do pielgrzymki trzebnickiej), gdzie można nabyć książki, pamiątki. Tam również znajduje się puszka, do której zbierane są datki wspierające remont. Jeśli chcesz pomóc, informacje znajdziesz TUTAJ.
Siostry codziennie w intencji remontu odmawiają Różaniec. Modlą się także za tych, którzy wspierają dzieło – duchowo, finansowo albo własną pracą. Raz w miesiącu w intencji dobrodziejów odprawiana jest Msza św. – Gdyby nie modlitwa to już dawno opadlibyśmy z sił – mówi pani Krystyna.
Boromeuszki liczą na pomoc św. Jadwigi, św. Józefa – któremu remont został powierzony, a także św. Bartłomieja. – To jest pierwszy patron tego miejsca, patron Piastów – podkreśla s. Olimpia. Podczas remontu Apostołowi odtworzono… nóż – jego atrybut. Figurę św. Bartłomieja zaopatrzoną w ten przedmiot zobaczyć można na ryzalicie centralnym na zewnątrz budynku, od strony ogrodu.
– Jak tu teraz żyjemy? Jak w erze kamienia łupanego – śmieją się s. Olimpia i s. Dionizja. Tryskają humorem. Bez tego nie dałoby się przetrwać w klasztorze, który co chwilę pokrywają nowe chmury pyłu. – Musimy przetrwać te trudności, mając na względzie to, co będzie potem. Św. Jadwiga na pewno nas nie opuści. To jej dzieło.
Po zakończonych pracach, zapewne wiosną 2019 r., klasztor jeszcze szerzej niż dawniej otworzy drzwi dla osób z zewnątrz (zobacz TUTAJ). – Od dawna odwiedzało nas bardzo dużo ludzi. Jesteśmy przyzwyczajone do takich wizyt – mówią boromeuszki. – Czekamy już na przyszłych gości.
Siostry Olimpia i Dionizja w miejscu, gdzie kiedyś znajdowała się granica między częścią klasztoru zamieszkiwaną przez joannitów i częścią, w której gospodyniami były boromeuszki Agata Combik /Foto Gość