Dajmy bezdomnym to, co najważniejsze

I nie chodzi o pieniądze - podpowiadają specjaliści.

Brat Rafał Gorzołka OFM pracuje z bezdomnymi 14 lat. Od 2004 roku jest odpowiedzialny za kuchnię charytatywną przy klasztorze franciszkanów prowincji św. Jadwigi na wrocławskich Karłowicach. Codziennie pracownicy i wolontariusze przygotowują tam 500 porcji zupy dla ubogich i potrzebujących. Posiłki wydawane są każdego dnia od 12.00 do ostatniej porcji. Zarówno na miejscu jak i na wynos. \

- Gdy bezdomny prosi nas o pomoc, a możemy poświęcić mu chwilę, najlepiej kupmy mu coś do jedzenia. Zapytajmy wcześniej, czego potrzebuje. Najczęściej chodzi o podstawowe produkty, np. bułkę, pasztet, kiełbaskę czy serek - doradza franciszkanin.

Jak podkreśla, tak samo istotne okazuje się również wskazanie potrzebującemu, gdzie może otrzymać odpowiednią pomoc: w noclegowni, ogrzewalni, łaźni czy jadłodajni. Nie wszyscy jednak muszą mieć w pamięci dokładną listę takich miejsc.

- Korzystamy w tylu sprawach ze smartfonów, potrafimy błyskawicznie znaleźć w nich praktycznie wszystko, a więc możemy także łatwo sprawdzić, gdzie znajdują się odpowiednie instytucje. Nie zostawiajmy człowieka na pastwę losu - mówi prezes Zarządu Fundacji „Antoni”.

Franciszkanin uczula także na odpowiednią postawę wobec bezdomnego. Opryskliwość, wywyższanie się i wszelki przejaw agresji słownej nie wchodzą w grę. Z drugiej strony nie powinniśmy być naiwni i nad wyraz litościwi, ponieważ możemy zostać przez niektórych wykorzystani.

- Bezdomnych należy traktować zupełnie normalnie, jak każdego innego człowieka. Najlepszym prezentem od nas będzie czas. Spróbujmy ich wysłuchać. Czasami ktoś nam mówi o jedzeniu, a próbuje zabić w sobie samotność i podzielić się swoim losem - tłumaczy br. Gorzołka.

Czas zawsze miał wielką wartość, ale współcześnie nabiera on znaczenia bezcennego daru. - Nie dajmy się zmanipulować słowami: „Jestem bezdomny, bo nikt mi nie chce pomóc”. Wiele instytucji, wielu ludzi wyciąga do bezdomnych rękę. Oni tylko muszą współpracować. Każdy z nas idzie na jakiś kompromis w życiu - stwierdza franciszkanin, który wysłuchał już tysiące historii od osób bezdomnych.

Podkreśla przy tym, że nie do nas należy ich ocena, analiza przyczyn i sytuacji, które doprowadziły do takiego stanu. Mamy mądrze pomagać i wskazywać drogę, nawet jeżeli jesteśmy kolejną osobą, która to danego dnia robi.

- Potrzebujemy w tym czujności, umiejętności słuchania i cierpliwości. Gdy widzimy, że ktoś nas zaczepia, od razu pojawiają się negatywne myśli, automatycznie odpychamy tego człowieka w głowie. Jako chrześcijanie powinniśmy jednak zawsze dać szansę drugiemu choćby na niedługą rozmowę, bo mamy boską motywację. Ja staram się w bezdomnych widzieć Jezusa - tłumaczy br. Rafał.

Z uśmiechem cytuje motto fundacji „Antoni” z Listu do Kolosan: „Cokolwiek czynicie, z serca wykonujcie jak dla Pana, a nie dla ludzi”.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..