Dajmy bezdomnym to, co najważniejsze

I nie chodzi o pieniądze - podpowiadają specjaliści.

- Musimy sobie jasno powiedzieć, że bezdomni we Wrocławiu nie umierają z głodu i mają gdzie przenocować - tłumaczy Przemysław Kowalski, opiekun w Schronisku św. Brata Alberta dla Bezdomnych Mężczyzn.

Zwraca uwagę, że żebractwo to pewien styl życia, który ludzie wybierają nie tylko z powodu przyjmowanych łatwo pieniędzy, ale ze względu na kontakt z ludźmi, świadomość, że ktoś się nimi zajmuje, że mogą opowiedzieć swoją historię, czasem podkoloryzowaną.

- Zróbmy bilans prostej sytuacji, kiedy damy bezdomnemu dwa złote. Czy to zmieni jego sytuację? Nie. A u darczyńcy? Wiele, ponieważ kupuje sobie święty spokój, lepsze samopoczucie, zadowolenie, że pomógł, że jest wrażliwy na biedę, że potrafi wspierać słabszych. Zazwyczaj jednak te pieniądze są przepijane. Poza tym wspieramy model żebractwa, wyłudzania i ostatecznie wydłużamy drogę takiego człowieka do instytucji, która naprawdę potrafi i ma szansę mu kompleksowo pomóc - mówi P. Kowalski.

Jak doradza, warto pomyśleć o takiej pomocy, która nie tylko zapewni bezdomnemu bułkę konkretnego dnia, a potem się zobaczy, tylko do sytuacji, w której będzie mógł kupować bułkę codziennie do końca życia. Czyli po prostu wyjdzie na prostą, odbije się od dna.

Bezdomność to przede wszystkim samotność, nie tylko bieda. Szeroką gamą pomocy dysponuje od 35 lat Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Wrocławskie, które prowadzi schronisko, noclegownię i ogrzewalnię. Podobnie jak Caritas, chętnie przyjmie odzież męską, żywność, oferuje możliwość wykupienia cegiełek, organizuje zbiórki publiczne. W tym przypadku mamy pewność, że nasza darowizna zostanie w całości przeznaczona na mądrą i najbardziej konieczną pomoc bezdomnym.

- Co możemy im dać tak od ręki? Trochę szacunku, na przykład poprzez gest podarowania bułki z uśmiechem i uprzejmością. Z mojego doświadczenia wynika, że jako przechodnie mamy szansę dać realną pomoc, a za narzędzia służą nam najprostsze przyjazne gesty oraz rozmowa. Nie pieniądze, ale kontakt i normalne traktowanie - podsumowuje pracownik schroniska dla bezdomnych mężczyzn.

Zaznacza, że powinniśmy również stawiać wymagania, nie zachowywać się zbyt pobłażliwie. Na koniec podaje wymowną statystykę. Na polskich ulicach przebywa jedynie 15 proc. wszystkich bezdomnych. Reszta koczuje w altankach, pustostanach (ok. 20 proc.),a największa część – w placówkach pomocowych (powyżej 60 proc.). My widzimy tylko ludzi z ulicy, a to mniejszość.

Wyobraźmy sobie więc, z jaką skalą problemu mamy do czynienia. Zatrzymasz się przy najbliższej okazji?

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..