Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Dajmy bezdomnym to, co najważniejsze

I nie chodzi o pieniądze - podpowiadają specjaliści.

Siostra Aneta Banyś rozmowę o bezdomności rozpoczyna słowami Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”. Przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Bożego Serca Jezusa pracuje w łaźni wrocławskiej Caritas i na co dzień uśmiecha się do ubogich i potrzebujących.

Zapytana, co zrobić, jeżeli bezdomny prosi nas o 5 złotych na bułkę, odpowiada:. - Warto zaproponować podejście do furty klasztornej. Tam nigdy nie zostaną odesłani bez pomocy, bez żywności. Poza tym kierujmy ich konsekwentnie do miejsc pomocy, np. jadłodajni, choćby tej prowadzonej przez Caritas, która wydaje posiłki od poniedziałku do piątku od 12.00 do 14.00, a zimą (listopad–marzec) także w sobotę. Wielu bezdomnych mówi, że trzeba mieć specjalnie kartki żywieniowe z MOPS-u. To nieprawda. Każdy, kto poprosi, otrzyma posiłek.

Poza tym zachęca do tego, by zziębnięte osoby bezdomne przysyłać do Caritas na Ostrowie Tumskim po czyste ubranie, nie tylko wtedy, gdy czynna jest łaźnia. Pomoc bezdomnym to walka ze znieczulicą, która rodzi się w naszych sercach. Współczesna Polska i świat powoli przyzwyczajają się do widoku mieszkańców ulic. Pogodziliśmy się z ich obecnością. Wpisali się oni w krajobraz naszej codzienności.

Siostra Aneta apeluje, by nie akceptować w sobie takiego podejścia, zwracając uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Zazwyczaj bezdomni mają wkodowane, gdzie można zjeść, przespać się, umyć i ogrzać. Są dobrze zorientowani. Taka informacja w kontakcie z nimi zupełnie nie wyczerpuje ich potrzeb - mówi.

Z jej doświadczenia jasno wynika, że najbardziej przemawia otwarte ludzkie serce i proste słowo. Jednak społeczeństwu coraz bardziej brakuje czasu. - Dla nas normalna rozmowa w ich oczach staje się cennym i poruszającym komunikatem, że ktoś się nimi zainteresował, że nie są skreśleni. Spotkali kogoś, kto uścisnął dłoń, i nie postrzega ich jak społecznie trędowatych, ale obdarza szacunkiem - tłumaczy siostra.

Chodzi o przekazanie godności, przywrócenie człowiekowi ludzkiej twarzy mimo jego zagubienia. To wymaga czasu. My jednak nie mamy go często nawet dla najbliższych, dlatego w kontakcie z potrzebującym wyciągamy monetę „na odczepnego”, żeby móc pędzić dalej. - Nie myślimy o tym, że czas spędzony z bezdomnymi nie tylko pomaga im samym, ale także nam. Zyskujemy o wiele więcej! Dystans, pokorę, wrażliwość na biedę, wyczulenie na krzywdę - wymienia s. A. Banyś.

Z łaźni Caritas na Ostrowie Tumskim korzysta coraz więcej osób, średnio ponad 120 dziennie. Ciągle potrzeba odzieży, szczególnie męskiej. Pole do działania jest ogromne i z pewnością nie sprowadza się do ratowania groszem w biegu.

« 1 2 3 4 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy