Przez wieki sprawowana była przy nim w prezbiterium wrocławskiej katedry Najświętsza Ofiara. Na ruchomych skrzydłach ołtarza bp. A. Jerina, jak na kartach księgi, wyrażono językiem srebra i kolorów ważny przekaz.
Pośród lśniących gwiazd ukazano tajemnicę Odkupienia – w centrum widnieje ukrzyżowany Chrystus, ze swoją Matką i św. Janem, święci patronowie; dalej są malowane na skrzydłach sceny z życia św. Jana Chrzciciela, patrona katedry i archidiecezji, ojcowie Kościoła. Wszystko to miało swoje znaczenie. Biskup Andrzej (1585-1596) dążący do odnowy diecezji chciał zapewne przypomnieć tożsamość katolickiej wspólnoty, której centrum jest katedra. Ołtarz od 1591 r. towarzyszył liturgii, służąc jej całym swym pięknem.
Po zawirowaniach dziejowych właśnie odzyskuje dawne oblicze – staraniem zespołu konserwatorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Zanim powróci do katedry, najpierw ujrzymy go właśnie tam, na wystawie „Dwa ołtarze” (od 30 kwietnia). By tak się stało, przejść musiał jednak długą drogę.
Kiedy w 2016 r. Jacek Witecki, kurator wystawy „Dwa ołtarze”, prowadził prace inwentaryzacyjne w skarbcu katedry wrocławskiej, z myślą o poświęconej skarbcowi wystawie udało się w nim zidentyfikować kolejne srebrne elementy wystroju ołtarza. Zaprezentowane zostały w 2017 r. na wystawie „Skarbiec. Złotnictwo archikatedry wrocławskiej”.
– Zaaranżowane zostały tak, by można było sobie wyobrazić, jak ołtarz wyglądał – mówi – ale dojrzewała coraz bardziej myśl o jego kompletnej rekonstrukcji. Idea spotkała się z życzliwym przyjęciem ze strony metropolity wrocławskiego, a także ówczesnego prezydenta Wrocławia. Podpisany został list intencyjny. Decyzja zapadła: ołtarz rekonstruujemy. Dziś wiadomo już, że ostatecznie powróci do katedry. Najpierw będzie go można zobaczyć w naszym muzeum.
Jest pentaptykiem. Jego centralną część zamknąć można czterema skrzydłami, dwoma z każdej strony. – Odtworzyć trzeba było przede wszystkim szafę ołtarzową – wyjaśnia J. Witecki. – Kiedy w 1945 r. pośpiesznie demontowano ołtarz z katedralnego prezbiterium, by ocalić go przed zniszczeniem, zabrano elementy złotnicze (zachowały się w większości w katedralnym skarbcu), zdjęto skrzydła boczne. Natomiast szafa, pozostawiona na miejscu, spłonęła.
Scalenie odtworzonej części ze starymi skrzydłami bocznymi tak, by były jak dawniej ruchome, to spore wyzwanie. – Nie mieliśmy wymiarów zniszczonej szafy. Odtwarzaliśmy ją ,korzystając ze zdjęć i dopasowując się do elementów zachowanych na bocznych skrzydłach – tłumaczy kustosz. – Nasi konserwatorzy właściwie zbudowali dwa ołtarze – bo musieli najpierw wykonać model 1:1, chcąc dokładnie oszacować różne wymiary. Inaczej mógłby powstać problem z dopasowaniem dekoracji srebrnej, z mechanicznym funkcjonowaniem całości. Wypukłe rzeźby muszą się zmieścić we wnętrzu po zamknięciu bocznych skrzydeł. Trzeba było wyliczyć, ile na przykład miejsca potrzebuje figura św. Jadwigi, by zmieściła się jej wyciągnięta ręka. Potrzebna była dokładność co do milimetrów.
Szafa wykonana z drewna dębowego ma
– Odtwarzaliśmy drewnianą konstrukcję, ale i zawiasy z kutego żelaza, dopasowane do zachowanych zawiasów na skrzydłach bocznych. Są potężne. Dźwigają skrzydła boczne, które ważą ok.
Gwiazdki zachowały się tylko częściowo – wiadomo zresztą, że były one tracone jeszcze przed wojną. – Mamy także dwie oryginalne rozetki. Nie dysponujemy jednak żadną oryginalną główką anielską. Musieliśmy odtwarzać ich wygląd na podstawie fotografii i innych zabytków, na zasadzie analogii. Patrzyliśmy na główki z tamtego okresu widoczne na epitafiach, na pewnej wiecznej lampie – mówi kustosz.
Wspomniany aksamit naśladuje materiał zachowany w skrzydłach bocznych, jednak wiadomo że pierwotnie wokół krzyża go nie było. – Pierwsza poważna „przygoda” ołtarza to rabunek dokonany w XVII w. przez wojska szwedzkie i saksońskie. Zabytek stracił wtedy swoje srebrne tła. Potem w ich miejsce pojawiły się tkaniny (kilkakrotnie potem wymieniane). Nie wiemy zbyt wiele o pierwotnych srebrnych blachach – może były na nich jakieś wyobrażenia, pejzaże (tak często bywa w scenach ukrzyżowania) – tłumaczy.
– Szczęśliwie zachowały się skrzydła boczne, odnowione przy kompleksowej konserwacji ołtarza w 1934 r. – wspomina. – Tuż po wojnie zostały przekazane do kościoła w Szamotułach, ale w połowie lat 60. powróciły do Wrocławia, dzięki staraniom naszego muzeum (wtedy pod nazwą „Muzeum Śląskie”), w związku z wystawą poświęconą malarstwu śląskiemu. Znajdowały się od tamtego czasu w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu.
Szczęśliwie w katedralnym skarbcu przetrwały figury ze sceny ukrzyżowania oraz wizerunki czterech patronów. – Są to św. Jan Chrzciciel, św. Wincenty diakon (z kratą i liściem palmowym), św. Andrzej, patron bp. Andreasa Jerina, św. Jadwiga Śląska (z Kościołem w ręce i figurką Matki Bożej). Zachowała się również srebrna czaszka z piszczelami pochodząca spod krzyża. Pamiętam, jak natrafiliśmy na nią w którejś z szaf w katedralnym skarbcu, podczas penetrowania ich z siostrami zakrystiankami – mówi J. Witecki. – Wiele prac przy tych figurach zostało wykonanych już w 2017 r. Oczyściliśmy je wtedy – bo zostały przedtem pomalowane lakierem. Obecnie trzeba było dokonać pewnych napraw. Doszło do deformacji niektórych elementów srebrnych – być może na skutek pośpiesznego demontażu w warunkach wojennych.
Jak wyjaśnia kurator – nie wiadomo, czy w zniszczonej szafie ołtarzowej nie pozostały jakieś jeszcze elementy – nieodwracalnie utracone. Wiadomo, że w narożach znajdowały się kiedyś srebrne ażurowe dekoracje. Choć ocalała postać ukrzyżowanego Chrystusa, nie został odnaleziony sam krzyż. Zaginęła też tablica fundacyjna, która znajdowała się w dolnej części szafy. Umieszczono tam informację o ufundowaniu przez bp. Jerina ołtarza i przeznaczeniu na ten cel 10 tys. talarów.
– Na wystawie ołtarz będzie zaprezentowany w głównym otwarciu – ze srebrnymi figurami. Boczne skrzydła pozostaną uchylone, ukazując że znajduje się tam też malarstwo – wyjaśnia kurator. – Wystawa ma przewrotny tytuł: „Dwa ołtarze”. Dlaczego dwa? Już w wieku XVII, a jeszcze intensywniej w XVIII, w czasie barokizacji katedry, zaczęto zamawiać nowe elementy nastawy ołtarzowej. Były sprowadzane z Augsburga, który był wtedy wiodącym ośrodkiem złotniczym w Europie. Z czasem stworzyły jakby rodzaj kompletu, garnituru. Jest to ślad idei, by stworzyć nowy, barokowy ołtarz. Nigdy jednak tak się nie stało. Augsburskie wytwory funkcjonowały obok dawnego – przy czym ogromne tabernakulum nieco przesłaniało ołtarz jerinowski. Komplet augsburski po dziś dzień bywa używany w katedrze.
Na wystawie będzie można zobaczyć także inne przedmioty z augsburgskich warsztatów złotniczych oraz różne eksponaty związane z bp. Jerinem – jak jego mały ołtarzyk czy ufundowany przez biskupa kielich mszalny.
– To bardzo ciekawa postać, swoisty odnowiciel diecezji wrocławskiej po okresie reformacji – mówi J. Witecki. – Ołtarz nie miał być pokazaniem „na co stać biskupa” czy dowodem triumfalizmu Kościoła, ale wyrazem dążenia do jego odnowy, ożywiania kultu świętych. Bp Jerin zdawał sobie sprawę, że sztuki plastyczne mają ogromną siłę oddziaływania. Co ciekawe, ołtarz stworzyli protestanci. Luteranami byli obaj artyści – Paul Nitsch (złotnictwo) i Bartholomaeus Fichtenberger (malarstwo tablicowe).
Wystawa „Dwa ołtarze” będzie dostępna dla zwiedzających od 30 kwietnia.
Zobacz także:
Trwają ostatnie prace przy rekonstrukcji ołtarza bp. Jerina