Jaki pozostał ks. prał. Marian Biskup w pamięci tych, którzy go znali? Ta mozaika wspomnień rysuje postać nietuzinkową, którą trudno zapomnieć.
ks. Rafał Cyfka - dyrektor wrocławskiego biura Pomocy Kościołowi w Potrzebie
„Panie!”, „Bracia!”, „Marny widok”, czy „Nasypali piasku” - to słowa, które najczęściej można było usłyszeć od księdza rektora. Moją uwagę zwracał jednak jeszcze jeden zwrot, którego często używał, i który miał ogromny wpływ na moja formację i ma teraz na kapłańskie życie. Chodzi o łacińską sentencję: „Sentire cum Ecclesia!” - czuć z Kościołem. To hasło charakteryzowało życie ks. Mariana Biskupa. Czuł z Kościołem i tego nas uczył. Zawsze podkreślał, że we wszystkich decyzjach i działaniach w seminarium oraz w kapłaństwie trzeba patrzeć na dobro Kościoła. Mocno mi to zapadło w pamięć i staje się moim mottem.
Pamiętam, jak ksiądz rektor uczył się języka angielskiego i w wielu wystąpieniach włączał słowa angielskie w polskie zdania, co wywoływało od razu szczery uśmiech. Przed wyjazdem na pielgrzymkę mówił: „Bracia! Wyjeżdżamy jutro rano. Zabieramy full brekfast i w drogę”.
Do diakonów, których wysyłał na rekolekcje przed święceniami kapłańskim, zwracał się wesoło: „Bracia! To czas skupienia. Nie ma Polanicy by night!”. Refektarz wybuchł wtedy śmiechem. Dobro Kościoła było dla niego najważniejsze. Długo o tym mówił, ale wiedzieliśmy, że nie ma w tym przesady. On tak żył i w to wierzył. Kościół i biskup był dla niego Matką i Ojcem. To w nim ceniłem i podziwiałem.