Informacja o sankcjach dyscyplinarnych nałożonych na kardynała Gulbinowicza przez Stolicę Apostolską to dla wielu szokująca informacja - znak, że działo się coś bardzo złego. To zarazem… ulga - potwierdzenie, że trwa proces porządkowania, wyjaśniania, zdrowienia.
Bywa tak, że człowiek zaczyna się domyślać, że jakiś zakątek domu wymaga posprzątania. Najpierw to takie delikatne podejrzenia, że coś jest nie tak - podejrzenia szybko odsuwane. "Nie, to niemożliwe, na pewno wszystko jest w porządku" - myślimy. Potem jakiś niemiły zapach zdaje się potwierdzać, że coś tam gnije, pleśnieje. Już wiemy, że trzeba się zmierzyć z tym, obejrzeć, posprzątać, poświęcić czas i siły. Zbieramy się do tego powoli i niemrawo. Stęchlizna narasta, problem pęcznieje. I to jest ten najtrudniejszy moment.
Kiedy w końcu docieramy do mrocznego zakątka, zapalamy światło. Widzimy, co się zepsuło, co zgniło, spleśniało. Wyrzucamy, pucujemy, przeglądamy. Nie jest to miłe, ale… przynosi ulgę. Nawet jeśli porządkowanie wymaga czasu, jeśli nie od razu wszystko zalśni nieskazitelną bielą.
I warto pamiętać, że czasem wśród największego brudu znaleźć można to, co pożyteczne, dobre, zdrowe; bywa że w życiu jednej i tej samej osoby splata się wielkie zło, dramatyczne upadki, z autentycznym dobrem. Gorącą modlitwą trzeba otoczyć i tych, którzy zostali skrzywdzeni - oferując im wszelką możliwą pomoc - i tych, którzy dopuścili się krzywdy.
Trudno nie boleć nad tym, co złego się wydarzyło, ale dobrze, że przyszedł czas naprawiania zła. Nawet jeśli czeka nas jeszcze niemiłe zetknięcie się z niejednym mrocznym zakamarkiem w Kościele, proces zdrowienia, porządkowania trwa.
Zobacz TUTAJ
Czytaj więcej: