W czasie społecznych napięć i sporów światopoglądowych oraz pandemii, która nadszarpuje nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, z lekarstwem przychodzi postać śp. bp. Józefa Pazdura, biskupa pomocniczego archidiecezji wrocławskiej w latach 1985–2000.
Jaka była właśnie ta jego duchowość?
Moim zdaniem postawił na Maryję, tak jak Jan Paweł II. Każdą sprawę polecał Matce Bożej i nigdy się na Niej nie zawiódł. Charakteryzował się duchowością maryjną, ale bez eliminowania Jezusa Chrystusa, który stoi na czele autentycznej pobożności.
We wspomnieniach wielu ludzi bp. Józef Pazdur uchodził za człowieka nad wyraz spokojnego i opanowanego.
To prawda, że chyba nikt go nie widział bardzo zdenerwowanego. W trudnych sytuacjach zachowywał opanowanie i wyrażał się jasno oraz rzeczowo. Ja myślę, że do niego bardziej pasują słowa: delikatny i subtelny. Przepełniony dobrocią i miłością. Urzekająca osobowość.
Z czego to wynikało?
Z nieustannej modlitwy. Modlił się w kaplicy, w kościele, ale także w drodze na posiłek, podczas spaceru. Nawet rozmowy z nim miały charakter modlitewny. Zaczynaliśmy od spraw życia codziennego, a kończyliśmy na Matce Bożej. Biskup Józef do Chrystusa zbliżał się przez Matkę Bożą, co było widoczne w kazaniach. Dzisiaj takich ludzi prawie się nie spotyka. Myślę, że bp Pazdur przypomina trochę sługę Bożego księdza rektora Zienkiewicza. Zresztą oni ze sobą współpracowali w seminarium jako przełożeni w niełatwych czasach.
Niełatwe czasy, czyli walka z komunizmem – zgadza się?
Tak, w Polsce Ludowej szpiedzy komunistyczni i przedstawiciele różnych tajnych służb byli wszędzie. Nawet w kurii.
Jak się odnosił do tego ks. Józef Pazdur?
Był bardzo ostrożny, jeśli chodzi o ocenę drugiego człowieka, nawet tego przewrotnego, wrogiego, stojącego po drugiej stronie. Nie chciał nikogo skrzywdzić. Przyznam szczerze, że niewielu takich ludzi spotkałem jak on.
Tacy ludzie nie biorą się znikąd. Gdzie szukać źródła takiej osobowości?
Myślę, że duży wpływ miał fakt, że bp Józef pochodził z diecezji tarnowskiej, która od lat cieszy się obfitością powołań. Arcybiskup Leon Wałęga leżał krzyżem przed Matką Bożą w Tuchowie w modlitwie za powołania. I zobaczmy, co się dzieje. Powołania w diecezji tarnowskiej rozlewają się na wszystkie inne diecezje.
Czy bp Józef Pazdur był przywiązany do ojczyzny?
Oczywiście. Powinniśmy go traktować jako wzór patrioty. On niewiele o sobie mówił, raczej ustawiał się w cieniu, bo taki miał styl bycia. Nie lubił stawiać się na świeczniku, a mimo to oddziaływał mocno na ludzi swoją osobą. Niektórzy mówili, że kanonizowaliby go za życia. Trzeba dziękować Bogu za takich ludzi w archidiecezji wrocławskiej w tych trudnych czasach.