W auli wrocławskiego seminarium ks. Mirosław Maliński opowiadał księżom archidiecezji wrocławskiej o temperamentach. Ta wiedza może być pomocna w pracy z różnymi ludźmi w parafiach, ale też we współpracy kapłanów między sobą.
Choleryk to człowiek, który jest urodzonym przywódcą. Poprowadzi wszystkich. Działa spontanicznie. Robi coś dlatego, bo wie, że robi to najlepiej, i - co więcej - jest to często prawda. Drzemie w nim ogromnie silna wola.
- To "czołg", który jedzie przez życie. Ukierunkowany jest na osiąganie celów. Lubi rozdzielać pracę, ale nie rozdziela odpowiedzialności, bo on kontroluje, czy ktoś dobrze coś wykona. Dla choleryka najważniejsze jest dobro i on wie, gdzie to dobro się znajduje oraz jak je rozpoznać. Czuje się w związku z tym odpowiedzialny. Choleryk często ma rację, ale jest przy tym nielubiany, bo ludzie nie lubią takich osób - opisywał ks. Mirosław Maliński.
Ludzie dla choleryka są "narzędziem" do zdobywania dobra, dlatego trzeba nimi pokierować. Lubi nieoczekiwane sytuacje, świetnie się w nich sprawdza, bo pokazuje swoje cechy przywódcze. Jest gotowy do podejmowania ryzyka. Jest życiowym drogowskazem dla innych ludzi.
Jakie są zatem jego problemy? Cholerycy okazują się nałogowymi pracownikami. Muszą uczyć się odpoczywać. Najlepiej wpisać im odpoczynek w fazę osiągania celu - jakiegoś dobra. Muszą zrozumieć, że nie należy wywierać presji na innych. Sami dużo pracują i chcą, żeby inni też pracowali jak oni.
- Cholerykowi trzeba powiedzieć: "Możesz wypoczywać i nie czuć się winny", bo on nie umie odpoczywać, kiedy ciągle można zrobić coś dobrego. Choleryk powinien spróbować oddać kontrolę komuś, kto nie jest cholerykiem. Bo on ma duży problem z tzw. ciapami życiowymi. Nie wolno mu patrzeć na nie z góry - oświadczył "Malina".
Choleryk też manipuluje i jest tego świadomy. Dla niego to jeden ze sposobów osiągania celów. Opozycja pobudza go do działania. - Kłótnia go motywuje. Lepiej nie wchodzić w konflikt z cholerykiem, bo on wtedy dostaje energii. Spór go napędza. Cholerycy nie potrafią obchodzić się z ludźmi. Powinni się ćwiczyć w cierpliwości w kontaktach z innymi. Najlepiej, żeby nie doradzali, bo od razu oczekują spełnienia rady - opowiadał kapłan, dodając, że cholerycy mają silne poczucie sprawiedliwości, więc jeśli poczują, że zrobią źle, raczej staną w prawdzie i przeproszą.
- Jak żyć z cholerykiem? Twardo. Upominać się o wzajemną komunikację: "Teraz mnie słuchaj". "Powiedziałeś swoje, ale teraz posłuchaj mnie". Mówić do niego zerojedynkowo. Wywalczyć swoją przestrzeń. Warto przyjąć i uwierzyć, że cholerycy nie ranią nikogo celowo. Ich celem jest zrealizowanie jakiegoś dobra, a że po drodze kogoś kopną czy popchną - oni sami tego nie zauważają. W choleryku trudno wzbudzić współczucie - mówił ks. Maliński.