W auli wrocławskiego seminarium ks. Mirosław Maliński opowiadał księżom archidiecezji wrocławskiej o temperamentach. Ta wiedza może być pomocna w pracy z różnymi ludźmi w parafiach, ale też we współpracy kapłanów między sobą.
Sangwinik jest czarujący, ekscytujący, to dusza towarzystwa. Stoi w centrum, ale po jakimś czasie robi się nudny i męczący. Ma pamięć do kolorów, ale nie pamięta ludzi. Robi ze wszystkiego zabawę. Wydaje się wiecznym dzieckiem. Umacnia kontakt ze słuchaczem przez dotyk.
Dewiza sangwinika to: "Świat musi być barwny, ciekawy, interesujący, a kto jest bardziej interesujący niż ja". - Bardzo barwnie i ciekawie opowiada o rzeczach, które... nie zawsze są zgodne z prawdą. Entuzjastyczny, ekspresywny. Pracuje bardzo ochoczo, ale bardzo krótko. Szybko się pracą nudzi. Łatwo zyskuje przyjaciół, ale sam nie jest dobrym przyjacielem. Nie wie, co to jest wierność. Ludzi traktuje jak widownię, świat jak teatr - charakteryzował ks. Maliński.
Rady dla sangwinika? Mówić o wiele mniej, obserwować swoich słuchaczy, streszczać się, przechodzić jak najszybciej do sedna, nie robić wielkich dygresji, nie przeszkadzać innym, gdy mówią, spróbować też innych posłuchać.
- Sangwinik przerywa rozmówcy. Niepytany będzie odpowiadał. Warto mu przypominać, że przesadne koloryzowanie staje się kłamstwem. Jest egocentryczny. Powinien szukać sposobu na zapamiętywanie imion, robić notatki i przestać robić sobie ze wszystkiego zabawę. Woli mieć wielbicieli niż przyjaciół. Warto, by zrozumiał, na czym polega przyjaźń. To nie jest tylko branie, ale dawanie. Powinien postawić na pierwszym miejscu potrzeby innych ludzi, a nie swoje. I uświadomić sobie, że czasem ludzie lubią pomilczeć, co wydaje się dla niego niezrozumiałe. Nie trzeba wypełnić każdej przerwy słowami - stwierdził "Malina".
Sangwinik szybko może stać się intruzem. Jest niezorganizowany i niedojrzały. Powinien powściągać język, rozwijać pamięć, ale też liczyć koszty, bo potrafi "popłynąć" z pieniędzmi. Życie z sangwinikiem jest ekscytujące, ale i frapujące. Ma wielkie trudności z wykonywaniem zadań, dlatego warto mu je przedstawiać jako zabawę. Sangwinicy najpierw mówią, potem myślą. Lubią różnorodność. Stałość ich męczy, bo nie jest ekscytująca.
- Trzeba powstrzymywać sangwinika od brania kolejnych zadań na swoje barki, bo często nie wykona swoich obowiązków i nie widzi też w tym nic złego. Potrzebuje pochwał i docenienia, wtedy lepiej mu się żyje. Jest podatny na zewnętrzne wpływy. Odzwierciedlają się w nim poglądy innych. Lubi dostawać prezenty. Często bawi go to, co dla innych jest żenujące. Ale warto brać pod uwagę jego dobre zamiary - zachęcał duszpasterz z "Maciejówki".