Oj. poużywał sobie dziś Leszek Frelich z "Gazety Wyborczej" najwyraźniej nie mogąc znieść tego, że jednak firma Henkel i Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta doszły do porozumienia i w pomieszczeniach organizacji, która od samego początku budowana jest na wartościach chrześcijańskich, ktoś będzie mógł się pomodlić i nie będzie musiał się z tym kryć. Straszne, nie?
Oj poużywał sobie dziś Leszek Frelich piórem (chodzi o tekst, który pojawił się we wrocławskiej "Gazecie Wyborczej" pt. "Pokropienie ważniejsze od bezdomnych") najwyraźniej nie mogąc znieść tego, że jednak firma Henkel i Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta doszły do porozumienia i w pomieszczeniach organizacji, która od samego początku budowana jest na wartościach chrześcijańskich, ktoś będzie mógł się pomodlić i nie będzie musiał się z tym kryć. Straszne, nie? Jak to modlitwa w towarzystwie, któremu patronuje święty? Tego naczelny wrocławskiej "Wyborczej" nie może znieść?
Przeszedłbym nad tym tekstem do porządku dziennego i całkowicie bym go zignorował, jednak na tyle znam naczelnego Frelicha, jego błyskotliwość i inteligencję, że nie chcę wierzyć, iż nie dostrzega on istoty sprawy. Nie chodzi o to, by mówić "albo – albo" i stawiać na szali „modlitwa czy pomoc ubogim”. Zarzucanie takiej organizacji, jak Towarzystwo Pomocy im. Świętego Brata Alberta braku otwartości na pomoc potrzebującym? Panie Redaktorze, przepraszam ale doskonale Pan się orientuje w realiach tego świata, żeby wiedzieć, że nawet w najbardziej antykościelnych gremiach taka manipulacja nie przejdzie. W swoim stonowaniu i rzeczowości właśnie nie mogę zrozumieć, że ktoś, kto niemal codziennie wzywa wrocławian do tolerancji i szacunku, nie jest w stanie tolerować tego, że chrześcijańska organizacja chce pomagać i się modlić oraz że zakazywanie komuś modlitwy może być (i zapewne jest) odbierane przez niego jako brak szacunku. Nikt nie mówi "albo – albo". Mówimy "to i to"!
Problem jednak jest znacznie szerszy. Naprawdę nie widzi Pan czegoś niestosownego w pomaganiu komukolwiek przy jednoczesnym stawianiu warunków? "Pomożemy, damy pieniądze, ale… żadnej modlitwy? Możecie sobie wierzyć w jej moc, ale do momentu kiedy my płacimy wasza wiara i wasze przekonania nas nie interesują. Co więcej, powinniście o nich zapomnieć, zakopać je i zamknąć głęboko w piwnicy".
Ciekawe co by było gdyby jakaś firma zaproponowała następujący układ: wesprzemy Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy sporą sumą, pod jednym warunkiem - jej szef nie będzie więcej promował np. aborcji, jako, że jest ona sprzeczna z przekonaniami właścicieli owej firmy. Czy uznałby Pan to za uczciwe postawienie sprawy, a gdyby Jurek Owsiak na ten układ nie poszedł, napisałby Pan tekst, że biedne dzieci nie będą mogłyby być leczone, bo trwa on uparcie przy swoich poglądach?
Czytaj także: