Jezus, "kamień odrzucony przez budujących", drży w bólu przy skale w Ogrodzie Oliwnym, ale ufa niezachwianie Ojcu - wiekuistej Skale. Uczestnicy nabożeństwa w katedrze wrocławskiej trwali przy Panu w godzinie Jego trwogi. Płatki róż, sypane w geście uwielbienia, przypominały o kroplach krwawego potu.
Dziękowali Mu za dar Eucharystii i razem z Nim oraz uczniami wędrowali w duchu z wieczernika, przez Dolinę Cedronu w stronę Góry Oliwnej. Wyśpiewali ps. 118, psalm dziękczynienia, głoszący, że „kamień odrzucony przez budujących stał się kamieniem węgielnym”. Skierowali potem myśli i serca w stronę Ogrodu Oliwnego, towarzysząc Panu w Jego bólu i opuszczeniu..
Wysłuchali Jego przestrogi: „Wszyscy zwątpicie we Mnie...” oraz zapewnienia Piotra: „Nie wyprę się Ciebie”. „Wszyscy tak samo mówili...” Co mówię ja?
Zobacz zdjęcia:
Nabożeństwo prowadziło zebranych do Getsemani, gdzie między drzewami oliwnymi są kamienie. Jeden z nich staje staje się miejscem modlitwy Jezusa. Opera na nim głowę, ręce, zaczyna drżeć, smucić się, odczuwać trwogę.
– To jest moment, gdy uczeń, uczennica powinien być blisko Mistrza. Jak On jest z nami, gdy my drżymy – mówił prowadzący nabożeństwo bp Maciej Małyga.
– Bycie świadkiem intymnej modlitwy Jezusa to wielka, niepojęta łaska. I to właśnie jest nam dane... Patrzymy na Niego, gdy drży, odczuwa trwogę, ale ufa Ojcu. Syn cały żyje z Ojca – podkreślał biskup, zauważając, że On jest Skałą, na której opiera się życie Syna. – Posłuszeństwo – to jest najgłębsza, najbardziej intymna tajemnica Jezusa.
Uczestnicy nabożeństwa nawiązali do tradycji z Jerozolimy, gdzie w Ogrodzie Oliwnym pielgrzymi sypią płatki róż na skałę uważaną za miejsce modlitwy Jezusa – na pamiątkę Jego krwawego potu. Każdy mógł rzucić w geście uwielbienia kilka płatków róż na symbolicznie wyobrażoną skałę, umieszczoną przed Najświętszym Sakramentem. Towarzyszyły im przy tym dźwięki modlitwy „Ojcze nasz” wypowiadanej w języku aramejskim, którym posługiwał się Jezus.
Modlitewna wędrówka prowadziła dalej do wnętrza pałacu arcykapłana, potem na jego dziedziniec, gdzie Piotr dopuścił się zdrady, przypomniała o więzieniu i sądzie.
„Ja jestem” – usłyszeli sędziowie Jezusa. – Jezus ciągle mówi „Ja jestem”, nawet wtedy, gdy my Go nie chcemy, gdy mamy inne plany, gdy przygotowaliśmy Bogu inne drogi. On ciągle jest – mówił bp Maciej.
Zwrócił uwagę na Piotra, który próbował iść za Jezusem, ale szedł z daleka. Nie do takiego naśladowania zaprosił go Jezus. Kiedyś Piotr wypowiedział słowa wiary, słowa, których nie objawiły mu „ciało i krew”, ale Ojciec w niebie. Teraz wypowiada słowa zdrady – przemawiają przez niego „ciało i krew”. Na szczęście nie jest to jego ostatnie słowo. Okaże się w końcu przyjacielem Pana.
– Błogosławiony płacz Piotra... Piotr, który był skałą, ale nie miał serca z kamienia... Chciał być blisko... – rozważał bp Maciej. – Prosimy dla uczniów, uczennic Jezusa o wierność, która potrafi zawsze na nowo się odrodzić.
Zobacz także: