Ceniony duszpasterz, wychowawca i niestrudzony pielgrzym odcisnął silne piętno na kilku pokoleniach Dolnoślązaków. Jak go dzisiaj odbierają ci, którym posługiwał przed laty oraz jego współcześni podopieczni?
Mówi Ewa Węgielska (26-letnia absolwentka DA Wawrzyny z lat 2012-2016):
Cenię Orzecha za przestrzeń jaką stworzył w DA Wawrzyny dla rozwoju wiary i przyjaźni. Doświadczyłam tam, w jego obecności, właśnie tych wartości. Uważam go za trudnego człowieka, ale jednocześnie kocham za to, że przedstawił mi Chrystusa jako czułego przyjaciela. Pokornieję w obliczu tej prawdy i wobec człowieka - "Orzecha Starego", którego imię i osoba ciągle się przewija pośród moich najpiękniejszych wspomnień.
Myśląc o Orzechu widzę przyrodę, którą tak kocha. Widzę spokojne oczy krowy, o których opowiadał, że są najlepszym lekarstwem na smutki. Słyszę wymagania, które uparcie mi stawiał i dzięki którym uczyłam się, czym jest pokora, odwaga i odpowiedzialność. Widzę też siebie z listą zakupów na pielgrzymkę i zapamiętaną chwilą, kiedy pierwszy raz rozbawił się w mojej obecności.
Widzę Orzecha, który po moich wielkich żalach wobec jego niesprawiedliwego ochrzanu (oczywiście w moim odczuciu) mówi: "No, przecież wiesz jaki ja jestem!". I słyszę śmiech swój i swoich przyjaciół, bo tak często Orzech go wywoływał.Ten ksiądz to wielka historia, tyle że siedzi obok w kuchni z najprostszym kubkiem w dłoni.