Zmarła Teresa Partyka-Gaj - sanitariuszka AK, narzeczona legendarnego "Zapory"

Wrocławianka, lekarz neurolog, opozycjonistka antykomunistyczna, a wcześniej sanitariuszka Armii Krajowej. Nie żyje Teresa Partyka-Gaj, kombatantka zasłużona dla wrocławskiego środowiska patriotycznego.

Wspomnieniowy tekst można zacząć standardowo od życiorysu, ale na panią Teresę warto spojrzeć nietuzinkowo. Odkryta przez Wrocław właściwie na ostatnim etapie swojego życia była - jak jej konspiracyjny pseudonim - kotwicą do historii legendarnego żołnierza wyklętego Hieronima Dekutowskiego "Zapory".

Stolica Dolnego Śląską z tym żołnierzem i cichociemnym nie miała właściwie wiele wspólnego. Do momentu, kiedy nieznana kombatantka zaczęła być zapraszana na różne spotkania. Niektórzy mieszkańcy kojarzyli Teresę Partykę-Gaj jako świetnego lekarza neurologa.

Urodziła się 28 czerwca 1926 r. w rodzinie Marii i Stanisława Partyków w Czortkowie w województwie tarnopolskim, na południowo-wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej. W styczniu 1942 r. rodzina przeniosła się na Lubelszczyznę i zamieszkała w miejscowości Ratoszyn. W związku z aktywnością rodziców w Armii Krajowej również Teresa w wieku 16 lat podjęła działalność konspiracyjną, składając przysięgę i przyjmując pseudonim Kotwica.

W czasach okupacji przeszła szkolenie w ramach oddziału Wojskowej Służby Kobiet. Tam poznała tajniki strzelania i obchodzenia się z bronią. Ukończyła także kurs sanitarny. Pełniła obowiązki łączniczki i sanitariuszki. Partyzanci korzystali z gościnności i wsparcia państwa Partyków. Jako młoda dziewczyna zetknęła się z "zaporczykami".

"Byłam pod ich wrażeniem. W lubelskiej wsi panował dzięki nim wielki entuzjazm. Z okupantem niemieckim walczyli praktycznie wszyscy, będąc w strukturach AK. Po wojnie i wkroczeniu sowieckich wojsk do Polski klimat się zmieniał" - wspominała pani Teresa po latach.

Lokalna społeczność Lubelszczyzny znała "Zaporę" i jego odział. Podziwiano ich, a co za tym idzie - pomagano, ukrywano, wspierano żywnością i dachem nad głową.

Wiosną 1944 r. nastąpiło pierwsze spotkanie "Zapory" z "Kotwicą", które z czasem przekształciło się w więź narzeczeńską. Młoda Teresa podjęła próbę dołączenia do oddziału "Zapory" jako sanitariuszka. Ostatecznie jednak pod wpływem zabiegów jej ojca u bezpośredniego dowódcy starania te zostały udaremnione.

"Wraz z upływem miesięcy, a potem lat wielu zaczęło wątpić w tę walkę. Pojawiały się komentarze, że to bez sensu. Wszystko przez wielkie opresje, które spotykały współpracujących z »wrogami Polski Ludowej i bandytami«, jak określano partyzantów podziemia" - tłumaczyła na jednym ze spotkań we Wrocławiu kombatantka.

Zawsze z wielkim rozrzewnieniem i emocjami wspominała mjr. Dekutowskiego. "Na początku wzbudzał wielki podziw. Znany z odwagi i męstwa, dlatego czułam respekt. Mimo że drobny, niskiego wzrostu i niepozorny, potrafił być stanowczy. Raczej postrzegałam go jako introwertyka. Wewnętrznie skupionego, opanowanego, spokojnego. W towarzystwie niewiele mówił, ale zawsze jak się odzywał, to konkretnie. I ten jego piękny uśmiech. Zawsze mnie urzekał" - opisywała przed kilkoma laty na łamach "Gościa" pani Teresa.

Korzystała z okazji, by mówić publicznie o podziemiu antykomunistycznym. Niejednokrotnie wyrażała smutek, że współcześnie, gdy żołnierze wyklęci wracają do świadomości Polaków, mało mówi się o mjr. Dekutowskim. A to - jej zdaniem - był bohater z krwi i kości.

Po wojnie, w 1947 r., Teresa Partyka trafiła do Wrocławia. Podczas studiów medycznych we Wrocławiu utrzymywała kontakt z antykomunistycznymi oddziałami partyzanckimi i widywała się z "Zaporą". Ostatnie ich spotkanie miało miejsce krótko przed aresztowaniem H. Dekutowskiego we wrześniu 1947 roku. Podczas trwającego śledztwa zabiegała o możliwość widzenia się z nim w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej, lecz w związku z grożącym jej niebezpieczeństwem została od tego zamiaru przez bliskich niemal siłą odwiedziona.

Teresa ukończyła we Wrocławiu studia medyczne i została wybitnym specjalistą w dziedzinie neurologii. Większość życia zawodowego związała z Wrocławiem, pracując w Klinice Neurologii Szpitala im. Marciniaka. Wyszła za mąż. Razem z mężem Jerzym związała się późniejszych latach PRL z opozycją komunistyczną. Poznała Kornela i Jadwigę Morawieckich. W latach stanu wojennego wspomagała działalność podziemnej Solidarności Walczącej.

"W czasie okupacji na wiosce na Lubelszczyźnie prawie wszyscy należeli do Armii Krajowej. Był wielki opór, najpierw wobec Niemców, potem wobec Sowietów, ale po jakimś czasie to się zmieniało. Po wojnie konspiracja dalej trwała, ale już widać było mniejsze zaangażowanie społeczne. W moich rodzinnych stronach ostatni żołnierze »Zapory« zniknęli jesienią w 1947 r." - wspominała kombatantka podczas wrocławskiej retrospektywy Festiwalu Filmowego "Niepokorni, Niezłomni, Wyklęci" w 2017 roku.

W ostatniej dekadzie życia jako świadek historii dzieliła się swoimi wojennymi i powojennymi doświadczeniami w wywiadach i spotkaniach, o czym pisaliśmy m.in. TUTAJ. 14 lutego 2023 r. otrzymała odznaczenie "Wierni AK-owskiej Przysiędze", które przyznał jej Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Przez lata niezwykle ofiarnie opiekowała się swoich schorowanym synem, dając świadectwo dobroci i miłości.

Zmarła w niedzielę 12 października we wrocławskim szpitalu przy ul. Koszarowej. Pogrzeb odbędzie się 24 października o godz. 11.30 na cmentarzu przy ul. Bujwida we Wrocławiu.

Zmarła Teresa Partyka-Gaj - sanitariuszka AK, narzeczona legendarnego "Zapory" Zmarła Teresa Partyja-Gaj - sanitariuszka AK, narzeczona legendarnego "Zapory"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..