Veni…, Przyjdź Duchu Święty. Hasło tegorocznej wrocławskiej pielgrzymki na Jasną Górę było wołaniem o Tego, bez którego Kościół byłby trupem.
Może jest to dosadne stwierdzenie, ale czy nie macie czasami takiego doświadczenia, że chociaż żyjecie, to jakby nie było w Was życia? Co z tego, że oddycham, wykonuję swoje obowiązki, próbuję nawet jakoś realizować swoje plany i marzenia, jeśli czegoś mi brakuje. Czego? Może Sensu, którego nie można odnaleźć bez zatrzymania się w pogoni za … hmmm… no właśnie.
Wakacje to taki czas, w którym próbujemy się zatrzymać, odpocząć i w jakiś sposób “znieczulić” pogoń za uciekającym czasem. Powrót do rzeczywistości po takim “znieczuleniu” może być trudny, zwłaszcza jeśli okaże się, że cenne dni odpoczynku zostały zmarnowane. Pielgrzymka do Częstochowy to jeden ze sposobów na uniknięcie takiego stanu rzeczy.
Oczywiście, na pierwszy rzut oka to wariactwo. Niepewność co do pogody, choć w tym roku raczej pewność – będzie strasznie gorąco, gwarancja zmęczenia, bólu nóg, tłumu ludzi, warunki sanitarne… No cóż, niepewne… A jednak się idzie. I nawet ma się z tego radość.
Dla kogoś, kto pokonał swoje opory i wyruszył w drogę, piesza pielgrzymka, to jakaś część życia, a właściwie to doświadczenie, że całe życie jest pielgrzymowaniem. W jakiś sposób ta piesza staje się streszczeniem tej ziemskiej. Stawiając kolejne kroki, znajdujesz przestrzeń na stawianie pytań i odnajdywanie odpowiedzi. Oczywiście, jak już oswoisz się z hałasującymi tubami i znajdziesz swój rytm.
Wtedy zaczyna się odkrywanie piękna. Rozgwieżdżone niebo, zieleń i błękit. Msza święta, Apel Jasnogórski w takich warunkach mają swój niepowtarzalny klimat. Szybko też odkrywasz, że najpiękniejsi są ludzie. Ci, którzy idą obok Ciebie i Ci, których mijasz po drodze. Pielgrzymka to szansa na doświadczenie ludzkiego dobra. Kanapki, kompot, owoce, ciasta, które pielgrzym dostaje od witających go ludzi, to takie znaki, że Bóg przychodzi do nas w drugim człowieku. Wdzięczność za to, że ktoś odważył się otworzyć swój dom i pozwolił ci się umyć, podarował torbę na drogę, bo ty swoje przybory toaletowe niosłeś w worku na śmieci, dał kubek wody, kiedy bardzo chciało ci się pić, to doświadczanie zdania z Ewangelii, żeby nie martwić się zbytnio o jutro, Jemu zależy na nas.
Do Częstochowy nie dałoby się jednak dojść nie tylko bez pomocy mieszkańców mijanych miejscowości. Ta wyprawa nie udałaby się bez ludzi, którzy idą obok. My pielgrzymowaliśmy w Grupie 21. Grupa wyrosła ze Światowych Dni Młodzieży. Na znaczku mamy logo ŚDM w Panamie i łódeczkę niosącą naszą katedrę – symbol wrocławskich Dni w Diecezjach.
Trzon grupy to młodzi ludzie z różnych wspólnot, ale nie tylko oni. Bardzo ważną częścią grupy są także pielgrzymi z nawet 35-letnim stażem. Każdy może znaleźć w niej swoje miejsce. I to chyba nasza siła. Mamy miejsce dla wszystkich. Nastolatki, studenci, młodzież pracująca, małżonkowie, głowy przyprószone siwizną ;), siostry zakonne, księża… – wszyscy przez te 9 dni tworzymy rodzinę – Kościół. I każdy jest potrzebny.
Czasami znajdujesz siłę, żeby iść dalej, bo ten drugi idzie obok ciebie. Bez jego wysiłku, uśmiechu, podania ręki, pomocy przy rozbijaniu namiotu – ciebie by nie było. I tak to, co widoczne staje się kolejny raz znakiem niewidzialnego. Wypełnia się przypowieść Pana Jezusa o Królestwie Niebieskim, które wyrasta z małych ziaren, a czasem z szalonych decyzji. Takich choćby jak ta, żeby do Częstochowy iść przez Trzebnicę, bo tam czeka na nas św. Jadwiga. Tylko z perspektywy Ducha taki wysiłek ma sens. Bo Duch niesie pielgrzymów.
Niosą nas modlitwy tych, którzy zostali w domu. I my niesiemy ze sobą różne intencje. Są w nich prośby, podziękowania… Nie zabrakło modlitwy za DDM i podejmowane inicjatywy. Może dlatego ilość bąbli była rekordowa… Szczególnie pamiętaliśmy o wszystkich młodych podejmujących życiowe decyzje i rozeznających swoje powołanie.
Co jest takiego w pielgrzymce, że mimo oporów coś ci mówi, żebyś wyruszył w drogę? Co jest w niej tak pociągającego i pięknego? Jest w niej piękno Kościoła w drodze. Kościoła, który jest prawdziwy, w którym są młodzi i starzy, dzieci i niepełnosprawni, biskupi i przygotowujący się do pierwszej komunii. W pielgrzymce jest piękno Kościoła, za którym się tęskni. Kościoła ciągle odnawianego przez Ducha.
Gdy kończy się pielgrzymka, stawiasz sobie pytanie: jak to doświadczenie przenieść w codzienne życie? Tak, odpowiedź nie jest prosta. Warto jednak spróbować i podjąć wyzwanie. Chcemy więc bardzo konkretnie zaprosić Was do drogi z DDM, a raczej z Maryją, która poprowadzi nas przez najbliższy rok do kolejnej pielgrzymki. Na tej drodze mamy kilka ważnych przystanków. 22 września spotkanie młodych naszej archidiecezji na Ślęży, 23 lutego w Hali Orbita, a 14 kwietnia w Niedzielę Palmową na Ostrowie Tumskim. W czasie każdego z tych wydarzeń spróbujemy wsłuchać się w Boże Słowo i tak jak Maryja bardziej nim żyć w codzienności.
Sami nigdzie nie dojdziemy. W DDM-owej drodze w centrum każdego tygodnia pojawiać będzie się Słowo, dorastanie do przyjaźni, podejmowania życiowych decyzji i współtworzenie wydarzeń z innymi idącymi w tym samym kierunku. Dla nas pielgrzymka się nie kończy. Idziemy dalej. Ty też jesteś zaproszony i zaproszona. Wspólnie możemy wołać: Veni!
Zobacz TUTAJ
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.